Byłam wczoraj u wetki z Barbarką i Kastorem.
Podstawowe badanie krwi Kastorka - na medal. Pogorszyły się trochę parametry nerkowe, ale nie dramatycznie. Kreatynina 2,28, mocznik w normie. Jak na siedem lat mocowania się z pnn, uważam, że chłopak jest zuch. Słabnie wątroba i serduszko. Schudł trochę i sierść już nie taka młodzieńcza. Cóż, siedemnaście latek...
Rtg Barbarki wykazał pogorszenie w stosunku do ostatniego rtg, ale jest lepiej niż było na początku. Kaszle jak stary grzechotnik... Dostała leki i powtarzamy rtg pod koniec listopada.
Paulinka czuje się już całkiem nieźle. Dostała pozwolenie na opuszczenie klatki, co bardzo ją ucieszyło. Wsadzam ja do klatki od czasu do czasu, żeby mogła pojeść w spokoju bez niczyjej pomocy i jak jedzą starszaki, żeby z kolei im nie pomagała.
Piotruś jest bardzo marniutki. Waży 2/3 tego, co przed chorobą. Zasuszył się i jakoś tak skurczył w sobie. Nie bardzo pamięta, do czego służy kotu buzia, więc karmię go strzykawką i podaję kroplówki z duphalyte. Pokazuję mu brykają na swobodzie siostrę, żeby mu wejść na ambit...
Soser - masakra... Dziś zaczął z wysokiego C. Cukier 580...
Zachowuje się jak naćpany. Czasem nie mam już siły układać sobie życia pod psa i jednocześnie umieram ze strachu, że facet w końcu nie wyrobi...
W poniedziałek, dla odmiany, lecę do weta. Mam nadzieję, że nie wcześniej