Dzwonię. Odbiera pan z akcentem jak z Samych swoich. Ja mówię, że bylismy na 18 umówieni w sprawie kotka. a on "łoooo on dużo je!" Ja I mówi, że wczoraj już kuwetę kupili - u mnie radość. Po czym coś tam pobełkotał i mówi, "Aaaa bo my byliśmy umówieni, a ja zapomniał, a my wczoraj dużo ogłoszeń widzieli i wzięli z innego". No kurcze no!
Właśnie zadzwoniła przemiła pani, pełna kultura, nigdy nie miała kotka, ale ma psa i martwi się, czy się dogadają. Widać, że przejęta i je zależy. Jutro 20!
od razu mówię, Twoje Laski nie przepadają chyba za pieskami. Rodzice Szymka przyszli raz, na chwilę dosłownie, ze swoim bolończykiem i Laski go obsyczały i zwiały gdzieś pod łóżko
Do mojej córki przychodzi koleżanka z dużym psem.KAŻDY z przebywających u nas tymczasów ZAWSZE!!!! syczy.To reakcja obronno-odstraszająca na większego od siebie przeciwnika. Przy dłuższych wizytach jest zaciekawienie,a potem obwąchiwanie.To są NORMALNE!!! etapy poznawania się osobników. Oj dziewczyny na kotach się nie znacie
BAMBI I TROLKA "Człowiek jest wielki nie przez to, co ma, nie przez to, kim jest, lecz przez to, czym dzieli się z innymi."