Przepraszam, że nie było mnie na głównym wątku, ale ja go po prostu przeoczyłam i pisałam tylko na 2-ch pozostałych. Po likwidacji lub połączeniu kilku wątków w jeden nie zapisałam go sobie w swojej lichej pamięci. Codziennie rozmawiam o sprawach bieżących z Hanulką i proszę ją aby je umieszczała tam gdzie uważa. Musicie mi uwierzyć,że nie potrafię już wykrzesać ani minuty aby tutaj częściej bywać.
Mam pod opieką w dwóch pomieszczeniach piwnicznych 15 kotów / w tym 8 maluchów oraz Albercik i Dusia do zabiegu oper. / W KAN jest na dzisiaj - 28
Na dt - 9 i drugim dt - 4 . W moim domu mam 7 kociaków.
Leczenie , zabiegi pielęgnacyjne, dostarczanie karmy, żwirku, zdobywanie pieniędzy, jeżdżenie na interwencje / z wiceprezes/ jest na mojej głowie. Rzadko się zdarza konkretna pomoc na miejscu , która naprawdę by mi ulżyła. Nie jestem w stanie opisać ile kilogramów przydźwigałam na swoich barkach do KAN i DT. Od 3,5 roku codziennie / dosłownie / nawet w Wigilię, Boże Narodzenie czy Wszystkich Świętych kroję dla tych kociaków ok. 4 kg mięsa.
Nie wiem czy codzienne chodzenie spać o drugiej w nocy wyjdzie mi na dobre, ale to już najmniejszy problem.
Codzienny stres czy i na jak długo wystarczy mi pieniędzy na jedzenie. Dotąd będzie istniał KAN dopóki będą pieniądze. Jeśli koty byłyby rzeczami i mogły przeczekać kryzys to zamknęłabym drzwi na klucz , zapłaciła czynsz i czekała na poprawę finansową. Jak już pisałam wcześniej do RTOZ dotarło mniej pieniędzy niż w ub. roku a więcej zwierząt mieliśmy i mamy pod opieką.
Najgorsze jeszcze w tym wszystkim jest to, że są osoby, które przynoszą mi np. z działek chore koty, zaświerzbione. Mój sprzeciw lata im koło d.... Kiedy mówię, że zarażają się inne koty to słyszę- to się je będzie leczyć i to także zostaje dla mnie

90 % kotów, które są lub były w KAN przyszły chore w mniejszym lub większym stopniu. Były po kocim katarze z pozostałościami po nim jak - Milka , Sonia, Miluś, Tofik i inne , lub docierają do nas w trakcie kk. Więc jakie mają szanse te 10% zdrowych kotów aby nie zachorować? Nikt nie chce wziąć kota na dt aby go leczyć i zajmować się nim.
Jeszcze coś takiego słyszę jeśli nie pozwalam już przynosić nowych kotów -
To po co jest to przytulisko.