Wczoraj Sosna i Kosówka pojechały na strerylki. Wieczorem Marcin przywiózł je prawie

w całości, wybudzone i ZŁEEE (czytaj głodne). W dodatku musiały biedne doczekać do dzisiejszego śniadania.
Umyły futra i rozpoczęły szaleństwa wieczorne

Raz na jakiś czas nieśmiało przypomniałam im, że kotki tuż po sterylce nie powinny skakać np. na parapet. Ale miały mnie w nosie

Dzisiaj od rana to samo.
Przy okazji wczoraj do lecznicy pojechała też Inka, dzień wcześniej zauważyłam, że dziwnie oddycha. No i rzeczywiście dziwnie oddycha, ale nie wiadomo na razie czemu. Osłuchowo nie jest ok, ale na usg nic nie widać. Zrobimy jeszcze rtg. Martwię się.
A Onetowi wyszła dzisiaj trzecia powieka

Domyślam się, że one wszystkie po kolei zamierzają przechorować to draństwo, co mi się po stadzie panoszy. Gorzej, że miłe i łatwe do leczenia egzemplarze już się kończą...