niestety nie ma wieści żadnych

bo...nie ma kota, już drugi dzień go szukamy, babcia z dziadkiem obchodzili piwnice, okoliczne krzaki dziury i nic, kamień w wodę

nie wiem, co myśleć zaraz idę szukać...on trzymał tę łapę podkurczoną, kurcze martwię się bo polałam w kontenerku kroplami walerianowymi i on zlizał a jak chciałam zamknąć drzwiczki to uciekł gdzie pieprze rośnie, wczoraj nie stawiłam jedzenia ani dziś, więc jest głodny zaraz idę z jedzeniem, bo tak to przychodził na balkon upominał się o jedzenie, a nie dawałam mu bo dziadkowie prosili żeby może przyszedł jak zgłodnieje ale jak widać nic z tego, bardzo jesteśmy zmartwieni i bardzo nam smutno....
czy jak polizał tych kropli walerianowych to może one zaszkodziły jemu???