» Czw lis 08, 2012 12:08
Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DTale rak...Pusia i Pati:((
Bardzo mi szkoda Pati i Pusi - mam nadzieję, że ktoś się zlituje.
U Kluseczki nadal bardzo dobrze - apetyt ma wręcz wilczy i na szczęście coraz bardziej przekonuje się do mokrej animody. Możemy więc ograniczać gerbera a w niedalekiej przyszłości pewnie dawać tylko okazyjnie jako przysmak. Na razie zjada dwa słoiczki dziennie, ok. 2 tacek mokrej animody albo sheby a do tego na noc miskę suchego RC dla kociąt.
Maluch ma też nową rozrywkę - polega ona na molestowaniu mnie by wypuścić ja na balkon. Niestety nie jest zabezpieczony "od góry" - od podłogi do poręczy jest gęsta "siatka" z prętów więc nie ma mowy by się przecisnęła, a sama poręcz też jest wysoko więc na razie wynoszę ją na rękach, siadam na krześle i ona siedząc na moich kolanach patrzy sobie na świat. Uważam, że to bezpieczne - Kluseczka jest bardzo rozsądna i nie ciągnie jej "na wolność". Po prostu lubi sobie tak posiedzieć na dworze. Ewentualnie na parapecie - godzinami może obserwować świat za oknem, a zwłaszcza przemykające koty. Widziałam na razie tylko wypasionego rudzielca i nie mniej wypasionego burasa - Maluch obserwuje je iście bazyliszkowym wzrokiem. Kotek o którym mówiła mi ruru, a który był przyjacielem Klusi w schronisku musiał być więc naprawdę wyjątkowy skoro jej przypadł do gustu.
Maluszek udowodnił też, że jest bardzo pojętnym kotkiem - mianowicie pojął, że jak ćwierka domofon tzn. że wraca któryś z domowników. więc jak tylko słyszy to ćwierkanie wyskakuje jak z procy z miejsca gdzie akurat jest i z wyprężonym ogonem truchta do drzwi sprawdzić co się dzieje. Jak domownik przyprowadza kogoś obcego to natychmiast znika w pokoju. Jeśli jednak jest sam zostaje przywitany skrzeczeniem i oznaczony feromonami z policzków. A potem powinien od razu iść do kuchni i dać jeść.
Żyjemy więc sobie spokojnie - no chyba, że trzeba wyczyścić uszy - i czekamy na wizytę u dr jagielskiego za dwa tygodnie podczas której wyznaczony zostanie termin operacji wycięcia tego guza.
Ktoś zadał pytanie jak kot żyje po wycięciu płata wątroby - całkiem nieźle, bo są 4 płaty i utrata jednego nie musi być kataklizmem pod warunkiem, że reszta funkcjonuje normalnie.
Kciuki więc cały czas wskazane - żeby apetyt i humor dopisywały. jak widać wysyłana do tej pory dobra energia przynosi rewelacyjne efekty - liczymy na to samo w przyszłości.
wysłałam kilka fotek do ruru - będę bardzo wdzięczna za ich wstawienie.
Sie warten auf mich am Ende der Nacht...Don Vito - 25.10.2010r.; Helmucik - 05.10.2011r.; Stefan - 28.09.2012r.; Fryc Frycunio - 05.10.2015 r.....