Czesiaczkowy team I - do zamknięcia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 04, 2012 19:23 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

Marta, a ta karmicielka dokarmiała koty za zgodą buraka? Może ona by z nim spróbowała porozmawiać.
Kciuki ściskam za zdrowie Twoich kociaków. A podajesz im siemię lniane?
Obrazek

Iwlajn

 
Posty: 515
Od: Śro paź 21, 2009 19:35

Post » Nie lis 04, 2012 19:30 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

Wszędzie ten sam problem z tymi biednymi zwierzakami ...Marta :ok:

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Wto lis 06, 2012 20:46 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

Pani, która karmi te koty to pracująca tam na pół etatu księgowa. Oni ledwie tolerowali to, ale i tak musiała karmić w ukryciu, żeby im na oczy nie nachodzić, bo też mieli jej za złe. A teraz ona w szpitalu i nie wiadomo, czy wróci do pracy. Jej pracujący tam szwagier ma karmić koty, ale nie wiem, czy robi to systematycznie. Ja mam na te działki prawie 15 km, więc dość daleko i mogę tam podjechać co kilka dni. A w dodatku teraz to tylko mogę jeżdzić albo po zmroku, albo w weekendy, gdy buraków nie ma. Gdy mi tymczaska zejdzie to wezmę kolejnego kota z tego miejsca, najpierw maluchy, ale wiadomo przecież jak długo czasem trwają adopcje.

Z siemieniem lnianym nie próbowałam, ale może faktycznie wspomogłoby leczenie. Teraz Marusia i Jasio dostają metronidazol. Straszliwie gorzki. Moja fantazja dotycząca podania leku sięgnęła szczytu. Jasio gorzkie leki często wymiotuje. I tak po przetestowaniu na nich przeróżnych sposobów, polecam: . . . smalczyk. Jasiowi cały kawałeczek obtaczam w smalcu i wrzucam do gardziołka. A że się przylepia do palca, to przyczepiam go na czubku strzykawki i mu wkładam do pysia. Ładnie przełyka bo to nie tylko poślizg ma, ale i smakowite jest. Marusi muszę rozkruszać i robię papkę ze smalcem, bo kawałek to językiem zawsze wypchnie. Taką papkę wkładam do strzykawki i wstrzykuję jej daleko do gardziołka. Każdy sposób dobry jeśli jest skuteczny. Oprócz tego podaję im codziennie probiotyki, bo to silny środek jest.
Na efekty czekam. Ale to dopiero trzeci dzień podawania leku.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Wto lis 06, 2012 21:37 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

To faktycznie bardzo silny środek o szerokim spektrum działania. Odrobacza się nim także ryby. Nie zaszkodzi potem podanie jakiejś pasty witaminowej.

Życzę szybkiego znalezienia domku dla tymczaski. Jak ona się miewa?

Biedne te działkuny, ludziom wszędzie wszystko przeszkadza. A koty jakoś szczególnie na nerwy działają. :evil:
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Wto lis 06, 2012 21:50 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

Tymczaska ma się rewelacyjnie. Kot gotowy do adopcji. Wyluzowany, miziasty, grzeczny, kontaktowy, czysty. Wad brak.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Śro lis 07, 2012 7:58 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

marta-po pisze:Z siemieniem lnianym nie próbowałam, ale może faktycznie wspomogłoby leczenie.


Marto, podaję link gdzie trochę piszą o siemieniu:
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=424&sid=a08065fccf1deeaa0e939875da81dc62
Obrazek

Iwlajn

 
Posty: 515
Od: Śro paź 21, 2009 19:35

Post » Czw lis 08, 2012 6:37 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

Zaglądam, trzymam kciuki :ok: .Jak FeLV-ki?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56175
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw lis 08, 2012 19:53 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

Dziękuję, za link. Siemię będę podawała, bo metronidazol to silny lek. Majątek wydaję teraz na probiotyki, siemię uzupełni braki. Na razie trudno mi mówić o poprawie, ale chyba drobna jest. Z pewnością kupy nie są już tak jasne i aż tak cuchnące. Ale wciąż jednak to biegunka. Ale u Jasia jakby mniejsza.

Przedstawiam wam moją kolejną pannę, która czeka na zabieg. Dziś złapana. Chętnie bym ją wyadoptowała, bo to fajny kot, rozmruczany i ciekawie umaszczony. Ale pewnie będę musiała ją wywieźć tam, skąd ją dziś zabrałam, bo w ciągu dziesięciu dni raczej nie znajdę jej domu, a inne koty, bardziej potrzebujące czekają w kolejce

Obrazek Obrazek

Ilonka, a to ta buraska na tymczasie. Dziś miała zdjęcie szwów i została zaszczepiona. Na zdjęciach nie widać zbyt dobrze jak ciekawie jest umaszczona. Może bardziej widać gdy chodzi. Ma bardzo długie łapki i te kropkowane cętki sprawiają, że wygląda jakby jej mama zapatrzyła się na ocelota będąc w ciąży.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Czw lis 08, 2012 20:01 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

Pięknie umaszczona ta koteczka. Niebiski szylkret? Podobna niedawno szukała domu na Forum. Chyba już go znalazła, a parę osób zostało roczarowanych. :P

Burasia przypomina nieco kota bengalskiego przez te cętki. I ocelota właśnie. Jest duża, masywna? Czy tak na zdjęciach wyszło? Typ mojej smukłej Gajki, czy taki miś, jak tymczasiątka? Cudna. Fajne ma uszka.
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Czw lis 08, 2012 20:12 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

Na zdjęciach wydaje się gruba, ale tak nie jest. Jest smukła, ma długaśne łapy i ciało takie zwarte, twarde. Nic nie ma z misia, raczej z tych większych dzikich kotowatych.
Pierwszy raz usłyszłam od wetów żal, że sterylizują kotkę. Wetka, mówiła że już nie wiele takich kropkowanych kotów jest, że pięknie to wygląda, Że żal. Zawsze żal, ale takie są realia. Dużo pięknych kotów już wysterylizowałam i czasem też przebiegnie mi przez myśl, że piękne maluchy byłyby, ale trzeba myśleć rozsądnie.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Czw lis 08, 2012 20:14 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

Rany, jakie piękne te koty... :1luvu:
Marto, a może na szybko ogłosić kotkę?
Obrazek

Iwlajn

 
Posty: 515
Od: Śro paź 21, 2009 19:35

Post » Czw lis 08, 2012 20:19 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

Marta jak Brylancik :)

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Czw lis 08, 2012 20:24 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

Ilona porobi mi teksty na buraskę, ją tymczasuję. Nie wiem czy zdążę poogłaszać drugą kotkę, bo . . . nie wyrabiam się z czasem. Dziś rano wróciłam po całej dobie z pracy i prawie cały dzień byłam poza domem. Sprawy w urzędzie, karmienie kotów na działkach. Schodzi się. Jutro cały dzień w Warszawie, dentysta itp. A w weekend chciałabym łapać maluchy w tym zakładzie. Dziś karmiłam tam ukradkiem koty, ale maluchy były poza zasięgiem. Nie miałam jak się do nich dostać. Gdybym je złapała to już nie będę miała gdzie tymczasować tej trikolorki.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Czw lis 08, 2012 20:29 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

Marto, jutro lub pojutrze będę miała więcej czasu, więc mogę Ci pomóc poogłaszać kotkę. Tylko gdybyś mogła mi podać kontakt do ogłoszeń no i tekst oczywiście. Zdjęcia wezmę z wątku, chyba, że masz jeszcze jakieś.
Obrazek

Iwlajn

 
Posty: 515
Od: Śro paź 21, 2009 19:35

Post » Czw lis 08, 2012 20:30 Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty

lidka02 pisze:Marta jak Brylancik :)

Czyli Jasio :wink: Dostaje lek. Jest to cała procedura. Łapię kota. Zawijam go w polarowy koc. Przytrzymuję poduszką i ściskam nogami by mieć ręce wolne. Jedna ręką otwieram pychola, drugą wrzucam lek obtoczony smalcem. Ale na razie jest to jedyny niezawodny sposób na Jasia. Ja nie mam ran, a ona ma zapodany lek. Kupy jakby lepsze, ale leczenie jest długie. Ten lek podaje się nawet i pół roku. A on dostaje dopiero pięć dni. Muszę jednak uważać i np za trzy tygodnie zrobić przerwę, bo ten środek bardzo wątrobę obciąża.
Dziś Jasio, gdy jadłam obiad, zajrzał mi dyskretnie w talerz, a później z szybkością antylopy pacnął mi łapą w ziemniaki, aż się rozprysło.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Tygrysiątko i 32 gości