Egzotyk rodowodowy do adopcji-jego historia-ma juz dom:)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto gru 14, 2004 13:03

:(
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto gru 14, 2004 13:10

Biedny kot :(
Co do "hodowcy" to szkoda słów :?

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto gru 14, 2004 13:21

Biedny kotuś :( !
Napiszcie maila do PZF-u :evil: !!!
Ja tam pół roku temu zrobiłam awanturkę - pani prezes była bardzo miła!
Ona z maili "wyglądała" na prawdziwą miłośniczkę kotów!

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Wto gru 14, 2004 17:14

Strona hodowli już się otwiera, kociaczki są cudne, ale coś za bardzo cukierkowato to wygląda. A za młodego trzymamy :ok: , może znajdzie się domek bez łaski hodowcy.

progect

 
Posty: 5771
Od: Nie lis 28, 2004 21:36
Lokalizacja: Kraków Bronowice teraz już Smardzowice

Post » Wto gru 14, 2004 17:22

To jest hodowla SHKR-owska.

celesta

 
Posty: 113
Od: Nie sty 11, 2004 9:57
Lokalizacja: Rejowiec k. Chełma

Post » Wto gru 14, 2004 17:38

koteknaplotek pisze:tak bywa jak ludzie zaczynają traktować zwierzaki jako żródło utrzymania. Jak się nie nadaje do hodowli albo do sprzedarzy to won. Bardzo smutne!!
Biedny kit.
A całe zdarzenie proponuję zgłosić do związku hodowców w danym mieście. Hodowca jest odpowiedzailny za swoje zwierzaki nawet jak je już sprzeda. Tak jest w statucie, przynajmniej jeśli chodzi o chodowlę psów.


Nic podobnego, po sprzedaży pies stanowi tylko i wyłącznie własność nabywcy, który może zrobić z nim co chce. Hodowca nie ma do niego żadnych praw i żadnych obowiązków wobec niego. Tak jest wg prawa, dokładnie jak przy sprzedaży np. samochodu.

Inna sprawa, że część hodowców stale utrzymuje, a przynajmniej stara się, kontakty z nabywcami i w razie potrzeby pomaga im w kłopotach z psem, a czasem w razie konieczności znalezienia nowego domu pośredniczy w tym. Nie jest to niestety norma.

Z relacji ARKI nie podoba mi się postawa hodowcy, ale nie lubię oceniać kogoś po relacji z drugiej ręki. Może nam się to nie podobać, ale ta hodowczyni nie ma obowiązku zaopiekować się tym kotem. I, jak wiele osób wie, wzięcie do domu dorosłego kota, w praktyce niekastrowanego samca do innych niewykastrowanych samców nie jest proste i oczywiste.

Byłoby wysoce etyczne ze strony hodowczyni, gdyby to zrobiła (czyli w praktyce zapewne umieściła kota w hotelu lub u rodziny) i szukała mu domu. Ale napadanie na nią, że tego nie robi nie podoba mi się.

Duża ilość kotów w hodowli może świadczyć o tym, że to "ferma", ale też niekoniecznie. Ważniejsze, ile miotów mają na rok (a tego nie mogę sprawdzić, bo limit transferu przekroczony...).
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Wto gru 14, 2004 18:08

celesta pisze:To jest hodowla SHKR-owska.


Rozmawialm wlasnie ze zwiazkiem-bardzo mili-beda szukac domu tez dla kota i umieszcza informacje na swoje stronie.

Bonkreta tu chodzi o caloksztalt-hodowczyni odcina sie zupelnie od tego problemu. Sprzedala towar i juz. Rozumiem to-w swietle prawa nic nie mozna zrobic chociaz mozna bo jesli sprzedala WADLIWA rzecz winna ja przyjac. Tak jak sama piszesz-zrobic cos w tej sprawie-hotel- znajomi- chociazby wlasnie na stronie www informacja a nie odciecie sie od swojego w koncu futrzaka. To ona go takiego 'wyprodukowala'-to jest jednak jej 'krzyz'-takie moje jest zdanie.

Przeciez kot moze byc jeszcze pelnowartosciowym kastratem-nie jest przeciez do konca przekreslone ze tego jaderka sie nie znajdzie za jakis czas-tak weci powiedzieli.
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Wto gru 14, 2004 20:33

Co za ponure sprawa :(((
Biedny kotek. Ja leciałam na połamanie karku jak się dowiedziałam, że moim sprzedanym kotkom dzieje sie krzywda....A teraz Grzeszny ma piekne maluszki po mojej kici a Karolka pieknego kocurka. I wszyscy sa zadowoleni.
Az mi sie włosy na głowie nastroszyły - bo jakoś mi sie tak niewyraźnie zrobiło - mam tak samo na imie jak nazwa tej "hodowli" i krzycze z całych sił że nie mam z niz nic wspólnego :evil:

elisee

Avatar użytkownika
 
Posty: 2462
Od: Czw paź 23, 2003 23:29
Lokalizacja: Pobiedziska

Post » Wto gru 14, 2004 20:47

Hmmm nie wierze, że ktoś ma tyle rasowych kotów w domu bo je kocha... jak dla mnie to to jest fabryka, a zachowanie kobitki na oddanie kocura jeszcze bardziej mnie w tym utwierdza... :?
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto gru 14, 2004 20:50

Sydney pisze:Hmmm nie wierze, że ktoś ma tyle rasowych kotów w domu bo je kocha... jak dla mnie to to jest fabryka, a zachowanie kobitki na oddanie kocura jeszcze bardziej mnie w tym utwierdza... :?


Hodowcy moich psów mają ich w domu 15. Do jesieni mieli 17. Ponad połowa z nich przekroczyła 10 rok życia, najstarszy pies został uśpiony jesienią wieku lat 18. Nie znam ludzi bardziej oddanych swoim zwierzętom niż oni.
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Wto gru 14, 2004 20:53

Bonkreta pisze:
Sydney pisze:Hmmm nie wierze, że ktoś ma tyle rasowych kotów w domu bo je kocha... jak dla mnie to to jest fabryka, a zachowanie kobitki na oddanie kocura jeszcze bardziej mnie w tym utwierdza... :?


Hodowcy moich psów mają ich w domu 15. Do jesieni mieli 17. Ponad połowa z nich przekroczyła 10 rok życia, najstarszy pies został uśpiony jesienią wieku lat 18. Nie znam ludzi bardziej oddanych swoim zwierzętom niż oni.


Ilu oprócz z nich znasz takich ludzi? Może i są wyjątki ale ile ich jest?
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto gru 14, 2004 20:57

Sydney pisze:
Bonkreta pisze:
Sydney pisze:Hmmm nie wierze, że ktoś ma tyle rasowych kotów w domu bo je kocha... jak dla mnie to to jest fabryka, a zachowanie kobitki na oddanie kocura jeszcze bardziej mnie w tym utwierdza... :?


Hodowcy moich psów mają ich w domu 15. Do jesieni mieli 17. Ponad połowa z nich przekroczyła 10 rok życia, najstarszy pies został uśpiony jesienią wieku lat 18. Nie znam ludzi bardziej oddanych swoim zwierzętom niż oni.


Ilu oprócz z nich znasz takich ludzi? Może i są wyjątki ale ile ich jest?


Ja znam może z 10 osób. Całkiem sporo...
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Wto gru 14, 2004 22:59

Ponieważ pośrednio znam tę sprawę, pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji. Rozumiem hodowcę w 100% - jeśli NIE MA gdzie wziąć tego kota, to go nie weźmie. O sprawie hodowczyni dowiedziała się nagle, od zupełnie obcej osoby. Nie była to ani właścicielka kota, ani weterynarze z kliniki. Jeśli nie robi sama swojej strony internetowej, tylko zleca to komuś, nie może obiecac, że tak w ciągu pięciu minut umieści na stronie informację, że kot czeka na dom. To wcale nie jest takie proste i wymaga przebudowania całej strony. Oprócz tego kotu trzeba zrobić zdjęcia.

Niecały rok temu byłam w podobnej sytuacji. No może troche lepszej, bo właścicielka kota zadzwoniła do mnie, że musi kota... no właśnie nie oddać, ale odsprzedać. Przez to forum znalazłam mu dom, wydawało się, ze dobry. Jednak okazało się, że włascieilka zataiła chorobę kota - uszkodzona łapa, ponadto kot nie był wykastrowany. Nowi własciciele nie podołali obciążeniu, jakim jest przyjęcie ułomnego, sikającego kocura. Mimo że byłam przez nich szantażowana, ze kota uśpią, nie wzięłam kota do siebie - po prostu NIE MAM na to warunków. Dziś Rumianek ma wspaniały dom u Ski, której wdzięczna jestem za cudowną opiekę i miłość jaką otacza tego doświadczonego przez los kota.

Zatem proszę, zanim zaczniecie krzyczeć na hodowców, pomyślcie dobrze. Pamiętajcie, że hodowca jest także odpowiedzialny za zwierzęta, które ma w domu. Jaką ma gwarancję, że zwierzę, które przez rok, lub często i więcej mieszkało w innym domu, nie przywlecze mu do domu jakiejś choroby. To wszystko nie jest takie proste.

Kotu zyczę zdrowia i szybciutko nowego, kochającego domu. A wierzę, że taki dom się znajdzie, bo wszyscy, łącznie z hodowcą, tego domu szukają.

A.

agal

 
Posty: 4967
Od: Pon lut 03, 2003 17:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 14, 2004 23:19

Rozumiem, że hodowca nie ma obowiązku przyjąć kota, ale nie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacji, w której odmawiam pomocy zwierzęciu, które urodziło się w moim domu. Uważam, że jesteśmy odpowiedzialni za każde zwierze, do urodzenia którego się przyczyniliśmy.

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Wto gru 14, 2004 23:39

Ale z tego co wiem, hodowca nie odmówił pomocy zwierzęciu. Zrobił to, co mogł w tej sytuacji - zaczął szukać kotu nowego domu. Dzwoniąc po "krewnych i znajomych", rozsyłając wici...

A.

agal

 
Posty: 4967
Od: Pon lut 03, 2003 17:48
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, fruzelina, Google [Bot] i 684 gości