zaginął Ruben

wcięło na amen,nie wiadomo jak,i dokładnie kiedy.
w niedziele o 19-tej był ,jadł kolację.Potem koty posżły spać,on też lezał.potem wróciła moja rodzinka z wyjazdu i otworzyli 2 drzwi wchodząc.Oczywiście dostali kazanie..Ja sie połozyłam bo juz miałam wysoka goraczkę,Ruben nie spał ze mną,ostatnio przeniósł sie na krzesło w salonie,bo tam ciepełko jest
Wiem,ze mąż wypuszczał psa na dwór w niedziele jak spałam i wyprowadzał psa w poniedziałek rano.Rano przed 8 juz Rubena nie było.Na jedzenie nie przyszedł.Przeszukałam sypialnie,pod kominkiem,na pietrze,w łazience ,w łózkach ,w szafach,na szafach,nie ma...Wczoraj nie pisałam,bo myslałam,że zaraz się znajdzie,Spałam 3 godziny,ciagle go szukam.Na polach,w krzakach,pod płotami w garazu,w psiejskich budach,wszedzie gdzie mógł sie schowac.NIC,jak kamień w wodę.Pocieszam się ,ze wróci.Antek jak pierwszy raz uciekł 3 doby go szukałam-siedzial w zbozu i wszystko widział,ale bał się do mnie odezwaćObskoczyłam najblizszych sasiadów,zeby patrzyli w stodołach,czy chlewikach,maz mi dzisiaj ogłoszenia przywiezie wydrukowane ze zdjeciem

On nigdy nie wychodził,niedowidzi biedulek

Wczoraj jak wołałam wydawało mi się w nocy,ze cos odpowiedziało,ale potem była cisza.Na polach błoto po kolana,nawet nie mam jak iść.po "ugorach"musze drózkami,albo przy płocie,co po ciemku jest nie wykonalne.Wszystkiego się odechciewa,mam nadzieje,że siedzi gdzies przy domu i w końcu wujdzie jak strasznie zgłodnieje

Powiadomiłam juz osoby jakie mi kota wydały kilka lat temu,dostałam odpowiedx zwrortna,więc pisze tutaj.Uznałam,że Oni pierwsi powinni wiedziec o tym
