Ale śliczna gadzina... naprawdę te bokobrody ma boskie - nigdy się z takimi nie spotkałam

aż się coś w sercu dzieje, że taki kotek się gdzieś poniewierał...
Pamiętam jak raz przyjechałam na wieś do wujka, i tam, wśród owiec, krów i królików - zobaczyłam prawdziwego syjama! Pytam - a skąd macie takiego kotka? A ciocia mi na to - podjechał samochód, wyrzucili kota i tak trafił do nas. Ale weź sobie ze sobą, bo on nie nasz, on miastowy, wszystkiemu się tu dziwi.
Kota nie wzięłam, bo miałam już Filipa w domu, ale ludzie to czasem naprawdę nie wiedzą co czynią...