Bez Bombilli i reszty - Kropcia i Tysia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 29, 2012 8:44 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

Kasia (*)

Widocznie Bisia potrzebowała tam koleżanki :(
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Pon paź 29, 2012 9:36 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

Już w sobotę widziałam, że leczenie nie daje żadnego efektu i że koniec zbliża się nieubłaganie.

Wczoraj pojechałam z Kasią do lecznicy około godz. 14-tej (jakie to szczęście, że w tej mojej lecznicy są dyżury całodobowe).
Kasia już bardzo cierpiała, nie była w stanie przełykać nawet wody.
Odór mocznika z pyszczka był bardzo silny.
Na miejscu okazało się, że Kasia ma temperaturę 26 stopni, ale morfologia nie była bardzo zła i Kasia jeszcze nawet energicznie broniła się przed pobraniem krwi.
Zdecydowałyśmy więc z Panią wet, że Kasia dostanie kroplówkę (110 ml) i leki w zastrzykach, a w domu opatulę ją, dam termofor i zobaczymy, co będzie.
Wbrew zdrowemu rozsądkowi, z nadzieją wracałam do domu.

Przez jakieś 3 godziny Kasia leżała spokojnie z termoforem, a potem wyczołgała się spod kocyka, coś gulgocząc.
W miarę upływu czasu traciłam nadzieję: Kasia leżała bezwładnie, nie zamykała oczu i nie mogła nawet przełykać śliny, która sączyła się jej z pyszczka.
Gdy próbowałam ją podnosić, płakała cieniutkim głosikiem i sprawiała wrażenie niezbyt przytomnej.

O 20.30 podjęłam decyzję - przed rokiem, gdy Kasia miała podejrzenie nowotworu pęcherza, obiecałam jej, że nie pozwolę jej męczyć się bez sensu.
Umówiłam się z Panią wet na 21-wszą, taksówka przyjechała bardzo szybko.

Kasia miała temperaturę poniżej 25 stopni.
Nie można było mieć żadnych wątpliwości, że bardzo cierpi.
Dodatkowo stres związany z postępem choroby wywołał nasilenie objawów idiopatycznego zapalenia pęcherza i krwiomocz.

Kasia została uśpiona około 21.40.

Pani wet powiedziała mi coś, czego nie wiedziałam i o czym pozostali weci mi nie powiedzieli.
Otóż lecznica współpracuje z firmą, która martwe zwierzątka, na ich ostatnią drogę, umieszcza w pojemniczkach - jakby trumienkach - których już nie można otworzyć, więc te ciałka nie są już w żaden sposób niepokojone. Świadomość tego przyniosła mi dużą ulgę.

Specjalnie cały czas piszę Pani wet z dużej litery.
Pani doktor Angelika Nazim jest bardzo młodą osobą i od niedawna pracuje w tej lecznicy. Wcześniej widywałam ją tylko.
To było prawdziwe zrządzenie losu, że tej niedzieli to właśnie Pani doktor miała dyżur, ponieważ chyba nigdy dotąd nie spotkałam lekarza tak wrażliwego, delikatnego i obdarzonego tak ogromną zdolnością empatii.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 29, 2012 11:14 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

Marysiu, tak bardzo mi przykro :cry:
Przytulam.

One odchodzą zabierając na zawsze część naszego serca :(
Baksiu ['] 17.01.2010, Ginuś ['] 14.01.2019.
Bardzo za Wami tęsknię i czekam na tę chwilę, kiedy się znów spotkamy po drugiej stronie...

anna09

Avatar użytkownika
 
Posty: 3983
Od: Pon maja 28, 2007 11:37
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 29, 2012 11:45 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

Tu, dokąd się przeprowadziłyśmy, miał być nasz nowy, lepszy dom.
Słoneczne parapety z legowiskami, przestrzeń.

Kasia była taka zadowolona: świat bez płotu, nowe miejsca, nowe rzeczy, nowe zapachy, nowe odgłosy, ludzie, mieszkania, samochody, autobusy, budowa, tyle deszczówki do picia.
Cieszyła się tym dokładnie 34 dni.
Bisia wyszła tylko raz.

To wszystko jest jak jakiś okrutny, absurdalny żart.
Wiem, że niczego nie można zaplanować i za wszystko się płaci, ale dlaczego aż tak?
Ostatnio edytowano Pon paź 29, 2012 12:10 przez mb, łącznie edytowano 1 raz

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 29, 2012 12:07 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

Chyba zaczynam pleść bez sensu.

Ale to takie straszne.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 29, 2012 14:12 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

mb pisze:Chyba zaczynam pleść bez sensu.

Ale to takie straszne.

Nie pleciesz bez sensu.
Bez sensu jest to, że bezpowrotnie tracimy naszych ukochanych przyjaciół, że swiadomość o tej nieodwracalności dobija nas. Ale to, co przydarzyło się Tobie jest tak okrutne że brak słów. Podłość losu? Każdy kiedyś umiera, ale obie kotunie na raz? Straszna pustka podwójnie ciężka do zniesienia...

Nie potrafię wyrazić, jak Ci współczuję.
Przytul Kropcię. Jej też musi być źle.

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Pon paź 29, 2012 14:33 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

Gdy wczoraj wróciłam sama, Kropcia była zdezorientowana.
Zaskoczył ją widok pustego transporterka.
Do późnej nocy wychodziła do przedpokoju, jakby coś sprawdzać, jadła, piła, trochę się bawiła, ale to wszystko było podszyte jakimś nieokreślonym niepokojem.

Kropcia i Kasia zawsze rywalizowały o moje uczucia, ale były razem tyle lat - zresztą zaledwie 2 lata temu w domu były 4 koty, miesiąc temu było ich 3 - a teraz Kropcia została całkiem sama.
Boję się, jak będzie się czuła, gdy ja jestem w pracy.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 29, 2012 14:41 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

A Kropcia zawsze była z kimś?
Na pewno będzie jej brakować towarzyszek. Może masz trochę wolnego (piątek) przez te święta cmentarne? Mogłbyś wtedy Kropcię i dopieszczać i poobserwować.

Jej też współczuję... :cry:

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Pon paź 29, 2012 16:20 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

Marysiu, ja też zastanawiałam się, jak Kropcia zniesie bycia samą podczas Twojej pracy. Wiem, że teraz to ostatnia rzecz, o której chcesz myśleć, ale zastanów się nad adopcją towarzystwa dla Kropci. Jak najszybciej niestety...
Baksiu ['] 17.01.2010, Ginuś ['] 14.01.2019.
Bardzo za Wami tęsknię i czekam na tę chwilę, kiedy się znów spotkamy po drugiej stronie...

anna09

Avatar użytkownika
 
Posty: 3983
Od: Pon maja 28, 2007 11:37
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 29, 2012 17:58 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

bardzo, bardzo Ci współczuje :cry:
spij spokojnie, Kasiu :( :( :(
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon paź 29, 2012 18:11 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

Bardzo mi przykro :(
Współczuję :cry:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pon paź 29, 2012 19:24 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

Niedobry ten rok.
Bardzo współczuję Marysiu.
Zawsze będę pamiętać śliczny pyszczek mojej imienniczki :(

kciuk

Avatar użytkownika
 
Posty: 1588
Od: Sob kwi 12, 2008 20:11
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Pon paź 29, 2012 20:25 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

Współczuję z całego serca.

Joako

 
Posty: 3275
Od: Wto cze 19, 2007 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 29, 2012 20:44 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

mb pisze:przed rokiem, gdy Kasia miała podejrzenie nowotworu pęcherza, obiecałam jej, że nie pozwolę jej męczyć się bez sensu.

Tak jeszcze myślę, że to wymaga nie tylko samozaparcia i odwagi, ale jest po prostu oznaką bycia kochającym, dobrym człowiekiem. Nie pozwolić męczyć się niepotrzebnie, bez sensu komuś, kogo się kocha. Wymaga odłożenia gdzieś na bok swoich pragnień na rzecz spełnienia dobrego czynu dla kogoś. To wielka rzecz.
Chociaż bólu nie zmniejsza nawet o jotę. :cry:

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Pon paź 29, 2012 20:51 Re: Bombilla i reszta - Bisia umarła; Kasia nie żyje.

Nie jestem w stanie adoptować nowego kota w jakimś możliwym do przewidzenia czasie.
I to nie z powodu rozpaczy po stracie Kasi i Bisi, ale dlatego, że jestem tak wyczerpana psychicznie i fizycznie, że nie byłabym w stanie zapewnić mu odpowiedniej opieki.
Nie pisałam o tym wprost, bo to wątek kotów, a nie mój, ale Kasia i Bisia chorowały ponad rok i przez ten cały czas ja żyłam w ciągłym stresie i lęku o to, co znowu się stanie, czy poradzę sobie z tym, czy będzie można im pomóc. Od wielu miesięcy sypiałam po 4-5 godzin na dobę, z przerwami. Bisia miała problemy trawienne, Kasia - idiopatyczne zapalenie pęcherza. Ciągle prałam, zmywałam, sprzątałam, jeździłam do lecznicy, podawałam leki, poiłam z buteleczki. Samo podanie dwóm kotom po 120 ml wody w porcjach po 20 ml to w sumie 12 podań wody, a mogłam to robić dopiero po powrocie z pracy. I nie można było podawać tej wody na raz, tylko trzeba było robić godzinne przerwy, żeby mogły zjeść i nie zwymiotowały tej wody.
Gdy w lecie wyglądało, że sytuacja została opanowana, zdecydowałam się na sprzedaż mieszkania i przeprowadzkę.
Wszystko powiodło się nadspodziewanie dobrze, tyle tylko, że wkrótce zaczął się problem z ćmą i dalej już poszło z górki. Przeprowadzka, wykańczanie mieszkania, przygotowanie sprzedanego mieszkania do przekazania, załatwianie spraw, brak urlopu, non stop lecznica, a w domu leki i zabiegi i kolejne nieprzespane noce, no i życie na paczkach, trwające do dzisiaj. Sił dodawała mi nadzieja, że potrafię zapanować nad ich chorobami, że dzięki moim działaniom będą żyć jeszcze stosunkowo długo. Niestety, wszystko zawiodło.
To, co napisałam, to nie skargi. Kasia i Bisia to była moja rodzina. Byłam szczęśliwa, że jestem w stanie im pomagać, gdy tego potrzebowały. Bywałam załamana, gdy moje działania nie dawały efektu. A teraz jestem po prostu strasznie zmęczona i nie mam siły na nic więcej.
Piszę to, bo mnie samą już nachodziły takie myśli, ale muszę być realistką.

Każda z moich kotek nadawała się głównie na jedynaczkę.
Kropcia dzisiejszy dzień, pierwszy dzień samotności, zniosła doskonale.
Jej zachowanie po moim powrocie wskazywało wyłącznie na to, że bała się, że ja mogę nie wrócić lub że ją także mogę wynieść z domu i wrócić z pustym transporterkiem.
Ona nie wie, że Bisia i Kasia nie żyją.
Ona obawia się wyłącznie utraty domu i mojej miłości - cały wieczór starała mi się przypodobać, pakowała mi się na kolana, całowała po czole, właziła pod nogi, zachęcała do głaskania.
Strasznie mi jej żal, że tak to odczuwa.
Ostatnio edytowano Pon paź 29, 2012 21:40 przez mb, łącznie edytowano 2 razy

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 33 gości