Panno Moniko... doswajanie Saszki pewnie jeszcze trochę potrwa.. więc.. jakby coś to może poczekać

:D:D
Młode rude obszczało łóżko.. masakra.. dzień wcześniej miziała się do mnie, spała na kolanach, euforia na maksa.. rano Tż usiadł na łóżku, koty kręciły się przy miskach, wyciągnął do nich rękę i zapytał "Co tam dziewczyny?"
Koty zwiały, Tż wyszedł z pokoju na chwilę i ruda obszczała łóżko... więc myślę, że bynajmniej nie o zdrowie chodzi a o Tżta..
do mnie jest wręcz idealnym kotem.. mizia się, barankuje,podskakuje do głaskania, pakuje się na kolana.. wszystko sama z siebie.. do Tżta też zamiauczy czasem ale jak on na nią zareaguje to ona szcza..
Rozłożyliśmy łóżko na cześci pierwsze.. wszystko popraliśmy i popłukaliśmy octem i łóżko stoi w częściach...
koty są na tyle chamskie, że skoro na łóżko sikać nie można [w sensie, że ruda bo Sasza nie sika] to zaczęły drapać odkryty materac.. po prostu załamka... tak byłam wściekła, że miałam niecny plan wsadzenia kota do klatki, ale żal mi się zrobiło i menda jedna wyleguje się na drapaku..
Jutro szczęśliwie mam wolne, więc zrobię rudej zdjęcia niech idzie w diabły do jakiegoś domu, bo ja oszaleję !!!
No i niestety... nigdy więcej żadnej kotki !!! Kola i Sasza i moja własna domowa Misia to wyjątek.. nie wiem skąd ta opinia wśród adoptujących, że kotki są bardziej miziaste i towarzyskie.. a dupablada ! O ile żaden kocur pod moją opieką nie miał najmniejszych problemów z akceptacją czegokolwiek , z oswajaniem się, z innymi ludźmi/kotami , z sikaniem itp..
o tyle wszystkie sikające i foszaste były właśnie kotki ! Ech.. od dziś tylko kocurki !
Z rzeczy zaskakujących.. dziś rano jak zawsze koty weszły ze mną do łazienki, rudamenda podskakiwała, mruczała, miziała się o mnie... Sasza o drzwi.. poszłam do kuchni dać im jeść i gdy nakładałam saszetkę na talerz dostałam od Saszy strzała w kostkę !

Nie żeby jakiegoś mocnego, takie zwykłe pacnięcie łapą w kostkę.. zdziwiłam się mocno.. więc się jej pytam o co chodzi.. Sasza nic.. nakładam saszetkę dalej a tu patrzę kątem oka a Sasza znowu się na mnie zamachnęła !
Pragnę dodać, że Saszy zdarza się przywalić młodej, aczkolwiek młodarudamenda kręciła się od mojej prawej strony a ja dostałam strzała w lewą nogę , tak więc wydaje mi się, że to jednak był strzał wymierzony we mnie..
ucieszyłam się jak głupia bo niezależnie od intencji Saszy jestem pełna podziwu, że odważyła się tak blisko podejść..
i dotknąć mnie !
Nie mogę się doczekać aż młoda pojedzie do domu , bo coś czuję, że to będzie właśnie "ten moment" SAszy !

Acha... dostałam maila odnośnie Koli i Saszy, że ktoś szuka kota do domu na wsi.. jak znajdę jeszcze raz jakiegoś szczocha na łóżku , to chyba na to ogłoszenie odpowiem...
