Dziś o mało nie zeszłam na zawał - Mikesz zaginął
Robiliśmy generalne porządki i było sporo zamieszania i hałasu. Myłam okna , odkurzaliśmy chałupkę i sprzęt.
Karmel jak zwykle pomagał ,a dwa młodsze gdzieś się pochowały ...
Po wszystkim sprawdzam stan kotów i dwóch mi brakuje !
Tak małe mieszkanie i zginęły dwa koty
Sprawdziliśmy wszystkie kąty ,skrytki ,szafki,kanapy. Nawet zatrzymałam pranie i zajrzałam do pralki
Gucia znaleźliśmy gdzieś po pół godzinie -na szafie za wentylatorem ...
Mikesza nigdzie nie było
Padło podejrzenie że był z Guciem na szafie i spadł za szafę ,albo tam wskoczył
Szafa co waży tonę z tym wszystkim w środku

No ale wzięłam się na sposób i zajrzałam przez szparę między szafą a regałam -po wyciągnięciu kilku książek z regału -można tam dotrzeć ręką
No i było coś czarnego ,ale się nie ruszało ,nie wydawało żadnych dźwięków
Poszłam po waleriankę i zaczęłam wabić ...
Sporo trwało zanim się zaczął przesuwać ...
Ale pomalutku ,pomalutku ukazał się w tej szparze - zaczął lizać róg tej szafy z walerianką
Potem wyczuł moją dłoń i próbował wyskoczyć z tej szpary ale nie bardzo potrafił ...
Złapałam za futro i wyciągnęłam jednym ruchem
Kurze za szafą powycierane

Wczoraj Gucio był w takim szoku po tym montażu okien że w ogóle nie chcial wyjść z kanapy
Wyciągałam go siłą wieczorem ...
Potem jeszcze długo leżał przytulony do Mikesza na szafie w kuchennej wnęce

Za to w nocy i nad ranem tak szalały że szok
Jakby nie kuweta w rogu kanapy-co została po wczorajszym remoncie - to nie wiem co by było ...
A tak w biegu - za Guciem - można na chwile przykucnąć - zrobić swoje i lecieć dalej
Czyli trzecia kuweta na razie zostaje - na czarną godzinę
