

Szłam sobie ulica i widzę kotkę, która dostała robocze imię Hrabina. Hrabina nie zważając że jadą auta wyszła sobie na jezdnie i sobie (spacerkiem) idzie. Miała szczęście, że kierowca samochodu nie był z takich co przejeżdża kota, bo inaczej Hrabiny by już nie było. Auto zahamowała, a Hrabina nic stanęła se na środku jezdni i stoi, a co... Dopiero jak auto ją postraszyło to w popłochu uciekła. A ja zamiast iść dalej to oczywiście podeszła do kotki... Zawołałam Hrabina podeszła i mówi: miau, miau, miau.
No to myślę, wezmę ją na ręce, to pewno mnie podrapie i ucieknie. A Hrabina na rękach się mości... No to zaniosłam Hrabinę do domu i mam. Dorosłą biało burą kicie. Trochę za brudna i za chuda jak na mój gust. A pierwsze poszukiwania właściciela na nic się zdały. Popytam jeszcze jutro i rozwieszę jakieś ogłoszenia. No i muszę ją komuś oddać na Dt.... Komu Hrabinę?