No i jestem uziemiona

.
Wczoraj czułam się już tak źle, że naprawdę musiałam zaliczyć lekarza...choć nie lubię

.
I nawet mowy nie było, pani doktor z marszu zaczęła mi wypisywac 9 dni zwolnienia, uprosiłam tylko na ten tydzień.
Grypę posiadywam

.
Przechodzoną, no.
Przepraszam za wyrażenie, ale czuję się jak gówno.
Teraz generalnie to wstałam tylko na chwilę, żeby napalić w kuchni, bo w pokoju jeszcze od wczoraj trzyma.
I sie dowiedziałam, że grypy nie leczy się antybiotykami

.
Się człowiek uczy całe życie, no?
Sprawę trzyłapka już wyjaśniam.
Otóż zaoferowałam mu dom dawno temu, jeszcze przed pojawieniem się Groszka.
Miał byc moim szóstym i ostatnim rezydentem.
Zresztą przecież wypłynął na moim wątku, kiedy pisałam, że nie mam doświadczenia z trzyłapkami, wtedy Marysia mi napisała, że tu nie potrzeba doświadczenia, że koty nie zdają sobie sprawy ze swojego kalectwa. No cóż, może tu troche bym polemizowała, ale nie o to chodzi. W każdym razie potem pojawil się Groś.
A potem pojawiły się inne problemy, choroba Alisia, potem Antosia...
Tristan domku nie znalazł, robi sie coraz starszy, trzeba było decyzje podjąć.
No to podjęłam...pewnie idiotyczną, ale podjęłam.
Napewno nie bedzie sie nazywał Tristan.
Imię piękne, ale nie dla niego. Jest takie....sugestywne.
Mam już dla niego imię, ale muszę go poznać, przekonać się, czy do niego pasuje

.
No i to tyle.
Ze spraw bieżących...na koci- łapci zakładam wątek, będę bardzo zobowiązana, jeśli czasem zechcecie go choć podbijać.
Antosiowe oczko coraz lepiej i lepiej, chłopak odzyskał wigor, je za dziesięciu

.