Czesiaczkowy team I - do zamknięcia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 13, 2012 21:42 Re: Czesio[*]

Całe szczęście, dopiero co odchowałam maluchy. Teraz mam w planach złapanie jednookiego kocurka, więc z nim będzie roboty i kosztów weterynaryjnych. Ale on jest priorytetem z ,,moich" wolnożyjących
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob paź 13, 2012 22:06 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

Za łapankę :ok:

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Sob paź 13, 2012 22:17 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

Dziękuję Lidziu. Nie jest on bardzo dziki, więc powinno raczej sprawnie pójść. Ciągle coś jest do roboty. Gdy ogarnę jakiś koci problem to myślę sobie, że będzie chwila oddechu i mniej wydatków. Ale to chwilowe. Zaraz pojawia się kolejny koci problem do ogarnięcia.
Teraz jednooki. Porobię mu zdjęcia i wrzucę. Jodnooki, ale jakiż on piękny.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob paź 13, 2012 22:21 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

Wiem tak się tylko myśli a życie przynosi ciągle jakieś nowe niespodzianki .Widzisz gdybyśmy nie kochały kotów nie miały byśmy problemów i ile wolnego czasu :roll: Ale jak tu się odkochać nie da się :mrgreen:

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Sob paź 13, 2012 22:26 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

No właśnie. Tak dużo rzeczy sobie planuję porobić, gdy uporam się z jakimś kocim problemem. I wciąż nie ma na nic czasu. Ktoś z moich bliskich powiedział, że mam pozytywnego świra. Ale lepiej mieć niż nie mieć, bo ludzie bez pasji są nudni.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob paź 13, 2012 22:30 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

marta-po pisze:No właśnie. Tak dużo rzeczy sobie planuję porobić, gdy uporam się z jakimś kocim problemem. I wciąż nie ma na nic czasu. Ktoś z moich bliskich powiedział, że mam pozytywnego świra. Ale lepiej mieć niż nie mieć, bo ludzie bez pasji są nudni.

A ja wciąż słysze że przesadzam i kiedyś przegnę :roll: Ale o co im chodzi nie wiem :mrgreen:

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Sob paź 13, 2012 22:36 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

Ja wiem, że niektórzy mogą mnie uważać za stukniętą, ale mam satysfakcję, że pośrednio wpłynęłam na kilka osób. Nie prosiłam kolegów z pracy o karmienie kotów, które się tam stołują. A jednak stwierdzili, że tak trzeba i jak mnie nie ma w pracy to latają w zarośla i karmią.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob paź 13, 2012 22:48 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

marta-po pisze:Ja wiem, że niektórzy mogą mnie uważać za stukniętą, ale mam satysfakcję, że pośrednio wpłynęłam na kilka osób. Nie prosiłam kolegów z pracy o karmienie kotów, które się tam stołują. A jednak stwierdzili, że tak trzeba i jak mnie nie ma w pracy to latają w zarośla i karmią.

Nie raz kogoś z prowadzimy na dobrą drogę ..Nie raz słysze od córy mamo czy musze być taka jak ty , bo jak coś zobaczy to zaraz myśli i do mnie dzwoni .A ja nie raz mówie i po co dzwonisz dosyc mamy a ona a gdzie mam zadzwonić :) I tak się wychowuje młodzież ...

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Sob paź 13, 2012 23:01 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

Idę Lidziu spać, niedziela w pracy, muszę wstać o 5 tej, mało mi zostało. Też się kładź, bo zaraz same we dwie już tylko na forum zostaniemy :wink:
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob paź 13, 2012 23:03 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

marta-po pisze:Idę Lidziu spać, niedziela w pracy, muszę wstać o 5 tej, mało mi zostało. Też się kładź, bo zaraz same we dwie już tylko na forum zostaniemy :wink:

We trzy :mrgreen:
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Sob paź 13, 2012 23:29 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

ewexoxo pisze:
marta-po pisze:Idę Lidziu spać, niedziela w pracy, muszę wstać o 5 tej, mało mi zostało. Też się kładź, bo zaraz same we dwie już tylko na forum zostaniemy :wink:

We trzy :mrgreen:

Ja też się zmywam :ok: kolorowych snów niech wam się przyśnią same :kotek: :kotek: :kotek: :mrgreen:

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Sob paź 13, 2012 23:36 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

To ja jako nocny marek, z przeziębionym przeziębieniem (do kokluszu z poprzedniego przeziębienia doszedł potworny katar) po całowieczornej obsłudze imieninowych gości mojej mamy, dołożę jeszcze moje trzy grosze odnośnie spraw edukacyjnych.
Otóż we wsi, w której mam działkę miejscowy lud okropnie traktował zwierzęta, oczywiście mam tu na myśli psy i koty, bo przecież te mleka nie dają, jajek nie znoszą etc.
Kiedyś (chyba z 15 lat temu to było) jeden z rolników naszpikował nieżywą owcę środkami ochrony roślin, zbiegły się głodne psy z okolicy i chodziły potem tabuny takowych z lejącą się krwią z odbytów i pyszczków. Skończyło się tym, że wezwałam inspektora TOZ-u z województwa, nomen omen taki sam chłopek jak i miejscowi, wlepił chłopu mandat 50 zł za znęcanie i na tym się skończyło. To już dało ludowi nieco do myślenia, ale wiele się w tej materii nie zmieniło.
Natomiast do wsi zaczęli zjeżdżać miastowi. Kupowali sobie ziemię, budowali dacze, a że byli to ludzie znani, dwóch znanych piosenkarzy, dziennikarka telewizyjna, kilku redaktorów naczelnych pism, to we wsi zaczęto bacznie ich obserwować i przyglądać się.
Ludzie Ci oczywiście przyjeżdżali ze swoimi zwierzakami, dbali o nie jak o własne dzieci i we wsi także bardzo się zmienił stosunek do własnych stworzeń.
I muszę przyznać, że od paru lat nie słyszałam o tym, aby którykolwiek z miejscowych odrąbał psu głowę bo latał za sukami, albo odwrotnie bo psy się zlatywały w czasie rui. A i takie przypadki miały tam miejsce :(
Po tamtych historiach pozostało tylko wspomnienie.

Tak więc Marto nie przejmuj się, nieś ten kaganek oświaty w grono nieoświeconych, bo jak czytam masz na tym polu sukcesy. Sama zresztą doświadczyłam wiele życzliwości od Twoich kolegów z warszawskiego miejsca pracy w czasie moich poszukiwań Ogryni. :1luvu:
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie paź 14, 2012 13:21 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

Iwonami, bardzo fajna, pozytywna historia. :D
Marto, co to za kotek łaciatek, który poszedł do domu? Chyba o nim nie pisałaś.
Obrazek

Iwlajn

 
Posty: 515
Od: Śro paź 21, 2009 19:35

Post » Nie paź 14, 2012 14:13 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

Poczytałam to co napisałyście i zupełnie się z tym zgadzam,warto to robić ,warto być zakręconym chociaż bywa bardzo ciężko. :kotek: Krople jednak drążą skałę chociaż powoli.Marto maluszki piękne ,całe szczęście ,że je zabrałaś.I za kotka z uszkodzonym oczkiem. :ok:
[/url]ObrazekObrazekObrazek

horacy 7

 
Posty: 6708
Od: Śro cze 02, 2010 16:01

Post » Pon paź 15, 2012 13:56 Re: Czesiaczkowy team - mamy maluszki

Iwlajn pisze: (...)Marto, co to za kotek łaciatek, który poszedł do domu?

Tymczasek na butelce u mnie wychowany z trójką rodzeństwa. Podrzutek. Został jeszcze jeden.
Iwonami pisze:(...) nie przejmuj się, nieś ten kaganek oświaty w grono nieoświeconych, bo jak czytam masz na tym polu sukcesy.

Tak w nawiązaniu, dziś wysterylizowałam gospodarską kotkę ludziom, którzy się przed tym wzbraniali. W końcu, gdy po podwórku zaczęło już u nich biegać dziewięć kotów - zgodzili się. Dwie kotki i siedem maluchów. Druga kotka dzikuska też już złapana na klatkę łapkę, ale nie wiemy czy dziś weci zdążą ją ciachnąć. A to dlatego, że dziś na warsztat podrzuciłam im oprócz tej kotki jeszcze dwa kocury z innej wsi.
Wiecie co się wyrabia w tej chwili u mnie w kocim pokoju? Od dwóch dni trzy maluchy w klatce. W drugiej klatce wiejski buras, w klatce po króliku gospodarska kotka. W transporterku jeszcze - łaciatek ze wsi. I w klatce łapce siedzi jeszcze kotka czekająca na sygnał, czy dziś ma zabieg. Na razie nie przenoszę ją do innej klatki, bo bardzo dzika i bardzo wystraszona rzuca się.
Jest i miaukolenie i syczenie i wymioty. Wszystko.
No nic, cieszę się, że niektórzy ludzie zmieniają zdanie co do sterylizacji. Nie powiem, że są uświadomieni. Co to, to nie. Gdyby sami musieli się tym zająć, zawieźć, porobić zastrzyki to palcem by nie ruszyli. A tak, taka idiotka przyjedzie kota zabierze z podwórka czy stodoły i po kilku dniach gotowego odstawi. Ale to może właśnie ta droga, żeby zmieniać sposób myślenia chociaż niektórych ludzi. A może inni się zarażą, dostrzegając korzyści z tego płynące. Takie, że kot nie znaczy, nie miaukoli wiosną po nocach, nie ma kolejnych młodych.

A to moi chwilowi podopieczni

Obrazek wiejski buras, wielki zalotnik

Obrazek kotka, co pół roku miała małe

Obrazek największy łobuz na wsi, bitny

Tej czwartej kotce jeszcze nie zrobiłam zdjęcia, nie chcę jej denerwować, bo bardzo płacze przestraszona.

horacy 7 pisze: za kotka z uszkodzonym oczkiem. :ok:

Muszę kilka dni odczekać jak mi się klatki zwolnią, może od czwartku, wtedy go złapię.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bajera i 32 gości