
Nic się u niej nie wyadoptowało, za to wraca z adopcji Bettina, młoda koteczka -bo pani dostala alergii...
Bettinę wezmę chyba do siebie, do łazienki, bo u Joli nie ma gdzie szpilki wetknąc i zaczyna być głodno...
Kilka dni temu odszedł Ramzes, Joli własny kocur, bardzo kopotliwy, bo ciągle obsikiwał sprzęty, narobił Joli wiele szkód sikając na "elektronikę" (video, telewizor itd). Zginął nagle - gonił się z Trójłapkiem i spadł z szafy, tak nieszczęśliwie, ze zmarł na miejscu. Jola próbowała go reanimować, zaniosła do Perełki, ale było za późno...
A w ubiegłym tygodniu Jola musiała uspić Murzyna -miał zaawansowany nowotwór z przerzutami.
Za to przybyły do domu Desperat (kotek, który biegał po ulicy środkiem jezdni, żeby zdążyć do "punktu karmienia") i koteczka, którą Jola złapała na Wysokiej
na sterylkę i po sterylce już jej nie wypuściła, bo kotka okazała się miziasta...
I jeszcze doszadł Plamek, miły biały kot w rude łaty - miał uszkodzoną łapkę i świerzb, więc nie mógl wrócić na ulicę, a w domu zaraz się oswoił...
Zanim dopadł ją wirus jelitówki, Jola zdążyła też złapać i wypuścić po sterylce tę 9-tą kotkę z Dowborczyków i zataszczyć parę kotów do lecznicy (trójapek znowu chory).