Beasia pisze:Z czy ten mały biedak jeszcze musi się zmagać?
Ciągle zaciśnięte kciuki za Franciszka i Ludwiczka

Napiszę, jak już będzie wiadomo z czym. Na razie czaruję, żeby to było z niczym (w końcu jestem starą wiedźmą

).
Ma jakieś deformacje w budowie. Mogą mieć różne źródło. Za dwa-trzy tygodnie będzie miał zrobiony rtg i wtedy będziemy walczyć. Lub nie

Tymczasem użarł mnie dziś pan Franciszek całkiem konkretnie w palec przy podawaniu betaglucanu
Jeszcze mi napyskował
Tineczka jest już prawdziwym kotem co się zowie. Śpi ze mną w łóżku, wtulona, mrucząca, kokosząca się. Dziś rano Oluś postanowił przytulić się do siostry, więc chcąc nie chcąc, musiał przytulić się również do mnie. Nie omieszkałam brutalnie tego wykorzystać
I podobało mu się.

Ale jemu się podoba tylko w trakcie. Puszczony, natychmiast o tym zapomina i trzeba polować na gada...

Jemu jest na gwałt potrzebny dom z odwrotnym stosunkiem ludzko-kocim!

Antosia odkryła w sobie kociątko kochające zabawę i zabawki! Myszki piłeczki... ach! I żyłkę sportową. Wyścigi, galopady, wspinaczka na czas! To jest to! Pół nocy szalała z młodziakami, tylko łepiny wszystkim odskakiwały!
To kotka-zagadka. Jak na kota wychodzącego ma zdecydowanie zbyt domowe futerko. Jak na kota domowego jest za bardzo czujna i ostrożna. Boi się nagłych dźwięków, nagłych ruchów, boi się bliskości człowieka... Ten wypadek komunikacyjny to chyba nie wszystko, co ją złego w życiu spotkało

Dziś pierwszy raz spała ze mną w łóżku. Rozciągnięta na całą długość, szczęśliwa, wyluzowana. Wyginała ciałko we wszystkie strony, wyciągała do góry łapeczki, gdy głaskałam po brzuszku...
Koty pomagają jej zbliżyć się do mnie. Oczami niczym pięciozłotówki patrzy z niedowierzaniem jak DOBROWOLNIE przychodzą do mnie, wyglądają na zadowolone i jeszcze uchodzą z życiem...