niestety tak... Asia dzwoniła do mnie zapłakana, załamana... ale ja cały czas mam nadzieję, że Kida wróci. że to jednak nie "miły" sąsiad... bo jeśli tak, to nasłanie wściekłych myszy na niego będzie przyjemnością. jedną z wielu
Martuś, pomyślcie o odczulaniu. serio. a nóż widelec...?
To Twoja Kida?? Trzeba pomyśleć, ale Adam jest z góry przekonany, że skoro kiedyś nie pomoglo, to i teraz też nie. Małe spały z nami dzisiaj, ale głównie biegały jak durne po wszystkim [łacznie z moją twarzą]. I mruczą już przy drapaniu
tak, to moja Kida... trzymać kciuki! trzymać mocno kciuki! wiesz, z jednej strony rozumiem Adama, ale medycyna idzie do przodu - sam to wie doskonale teraz odczulanie jest inne niż te 20 lat temu... a Małe to jeszcze nie raz Cie zaskoczą! wspomnisz me słowa
mój miły mąż zrobił wielką frajdę kotom a może bardziej sobie niż im, bo to on ma ubaw po pachy a co zrobił?? kupił na wczorajszej wystawie kotów laserek i teraz futra kręca się w kółko, aż im sie w łebkach zakręci widok skołowanych futer - bezcenny
My wróciliśmy z Kielc. W domu o dziwno nie ma jakiegoś strasznego pobojowisko, rozwalonym kwiatków i kupy na ścianach;) Zamawiam kciuki na jutro na 18! Przyjedzie pani oglądać maleństwa