Wróciłyśmy od lekarza.
Wieści są ... sami oceńcie.
Wykonaliśmy dokładne zdjęcie RTG. Tak jak już wcześniej wiedzieliśmy głowa wraz z szyjką kości udowej są odłamane i tkwią w stawie.
Sama kość udowa natomiast jest przemieszczona, przebiła mięsień i znajduje się bezpośrednio pod skórą. Ocierając się o skórę w każdej chwili może dojść do przebicia skóry.
Wokół złamania widoczny jest gigantyczny odczyn okostnowy, bo kości próbowały się zrastać... jako, że kość udowa jest przemieszczona - z mizernym skutkiem, ale niewykluczone, że gdzieś już zaczęło chwytać.
Zabieg musi zostać wykonany jak najszybciej (wbrew temu, co mówiono mi poprzednio na UWr, że teraz to już nie ma pośpiechu) i będzie polegał na odpreparowaniu główki kości udowej, rozłączeniu kości w miejscach, gdzie już się zrosły i co najważniejsze - odświeżeniu rany i zszyciu mięśni, umieszczając tym samym kość udową pod nimi (aby nie przebiła skóry)
Nie wiadomo w jakim stanie jest kość... lekarze nie wykluczają, że trzeba będzie usunąć sporą jej część, przez co kończyna będzie znacznie krótsza. O najgorszym nawet nie chcę myśleć.
Jeśli wszystko się uda, Amelka niedługo już będzie biegać bez bólu.
Gorszą stroną są koszty zabiegu.
Zamkną się w kwocie 500-700 zł... w zależności od tego, co lekarze ujrzą po otwarciu małej.
Pozytywne jest jedynie to, że rozmawiałam z właścicielką lecznicy i zgodziła się, abym połowę kwoty należnej za zabieg wpłaciła od razu, natomiast drugą część mogę spłacać w ciągu MAKSYMALNIE 2 miesięcy.
ale połowa z 700 jest i tak daleko poza moimi aktualnymi możliwościami. Trochę mnie ta sytuacja finansowo przerosła, ale muszę spiąć poślady i jakoś zdobyć te pieniądze.
Jeśli macie jakieś pomysły, chętnie wysłucham
Zabieg jest wstępnie wyznaczony na czwartek w przyszłym tygodniu. Wieczorem jeszcze dostanę potwierdzenie tego terminu.
Czuję się trochę.... no oszukana się czuję przez to, że powiedziano mi, że Amelka może spokojnie czekać 2 tygodnie na zabieg, którego wykonania dr i tak się nie podjął.
A teraz kolejny tydzień. Jak w jakimś koszmarnym śnie

Dobrze chociaż, że Amelka dzielnie wszystko znosi i bryka w błogiej nieświadomości, co się dookoła wyrabia.
Straszne to smutne.
Dzisiaj wieczorem wizyta PA w sprawie Amelki. Oby choć to dobrze wypadło.
Amelka pierwszy raz nie narobiła mi w samochodzie
Wytrzymała ładnie do powrotu i dopiero przed chwilą poszła do kuwetki i zrobiła sioo i qp. Jest naprawdę niesamowicie grzeczna. Tylko tulić i przepraszać za ten Świat:(