Czesiaczkowy team I - do zamknięcia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 08, 2012 21:50 Re: Czesio[*]

marta-po pisze:Mojej znajomej kot Czaruś też jest szerszy niż wyższy. Mówię o nim, że jest nadmuchany.
Dyplomatyczne określenia nadwagi

:ryk:
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Wto paź 09, 2012 17:18 Re: Czesio[*]

A ja przewrażliwiona jestem przy dziewczynkach i staram się dbać by po sterylce nie nabrały baloniastych kształtów. Tylko Gajeczce bardzo to nie na łapę. A o Brawurce mówimy, że białe pogrubia. :oops: Właśnie zauważyłam, że siedzi obok i zerka w ekran. Chyba podpadłam.
A Naziniu to taka chudzina nasza, nie daje się odpaść. Chociaż apetyt ma i jedzenie domaga się stale z siłą równą Gajeczce. Teraz jeszcze bardziej mu apetyt dopisuje, bo dostał steryd (inny i inaczej dawkowany i reakcja jest OK). Mały potrafi zabrać miskę nawet Gajce, co jak się domyślasz jest nie lada wyczynem.
Coś jest na rzeczy z męsko-kocurzastą solidarnością. Do mnie Naz nie lgnie, a na sam widok TŻ jest koncert mruczando. Często razem oglądaja tv, mały sypia TŻ na klacie. A TŻ przemawia do niego per "mój kocurro". :P
Ostatnio edytowano Wto paź 09, 2012 18:23 przez saintpaulia, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Wto paź 09, 2012 18:17 Re: Czesio[*]

Oj tak, coś jest na rzeczy z tymi kotami i TZ-tami. Chociaż moim to się w sumie nie dziwię, wiedzą kto u nas lepiej gotuje :lol:
Obrazek

Iwlajn

 
Posty: 515
Od: Śro paź 21, 2009 19:35

Post » Wto paź 09, 2012 18:33 Re: Czesio[*]

saintpaulia pisze:Coś jest na rzeczy z męsko-kocurzastą solidarnością. Do mnie Naz nie lgnie, a na sam widok TŻ jest koncert mruczando. Często razem oglądaja tv, mały sypia TŻ na klacie. A TŻ przemawia do niego per "mój kocurro". :P

Każdy TZ to złodziej kotów :mrgreen: Oni niby nie chcą kota, niby nie przepadają, a później coraz częściej słyszysz "mój kochany koteczek" i nagle okazuje się też, że ten futrzasty zdrajca mruczy już tylko do TZa :twisted:
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Wto paź 09, 2012 18:58 Re: Czesio[*]

Ale, żeby posprzątać kuwetę, to nie. Wtedy słyszę: to Twoje koty. Ale z Jasiem na łóżku poleżeć to fajnie. A jaki wniebowzięty jak Tania przyjdzie się połasić.

Suczka Aza po sterylizacji. Po zabiegu okryłam ją kocami i leżała w samochodzie aż do wybudzenia bo nie miałam siły wynieść psa ważącego ponad 23 kg. W lecznicy wet mi pomógł, ale w domu, dziś z braku TŻ, musieliśmy odczekać, żeby wyszła o własnych silach.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Wto paź 09, 2012 20:08 Re: Czesio[*]

Oj szkoda, że tak daleko jesteś, bo byśmy pomogli. Dobrze, że wszystko poszło OK. Mizianki dla Azy.
Mój TŻ sprząta kuwety, nawet z własnej inicjatywy. Tylko nie zawsze pamięta, że zwierzątka się karmi. :wink:
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Wto paź 09, 2012 21:44 Re: Czesio[*]

Tak tutaj piszecie o stosunku Waszych TŻ do kotów.
Od razu przychodzi mi do głowy moje wczorajsze doświadczenie.
Mianowicie skończyła mi się ważność dowodu rejestracyjnego mojego samochodu i pojechałam na badanie techniczne. Obok, przez ścianę jest myjnia. Pomieważ stanowisko kontrolne było zajęte, podjechałam umyć samochód.
A tam w kantorku siedział sobie na biurku bury kotek, zadbany, sierść lśniąca i błyszcząca, na szyi czerwona nabijana ćwiekami obróżka. Myjnię obsługuje starszy pan. Zapytałam czy ten kotek to pracownik. Odpowiedział, że pracownica. Mówił o niej z wielkim uczuciem, że to jest jego kot, ma na imię Gosia i mieszka w tej myjni. Ma wyciętą dziurę w drzwiach wejściowych (metalowych) do hali, swoje miseczki, posłanie. Hala jest ogrzewana. Mieszka tam już kilka lat. Zaraz poszedł na zaplecze i przyniósł miseczkę z suchą karmą. I pytał mnie: ładna ta moja Gosia, prawda? I całował ją w łepek. Bardzo przyjemna i wzruszająca była to scenka. Oby takich jak najwięcej.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto paź 09, 2012 21:58 Re: Czesio[*]

Aż przyjemnie na taką myjnie jeździć. Ja za to też regularnie tankuję tylko na jednej stacji paliw. A mianowicie dlatego, że jej właściciel opiekuje się psami. U siebie na podwórku ma około 20 tu i na stacji, na ogrodzonych wybiegach jeszcze kilka. Zbiera bidy po okolicy się wałęsające.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Wto paź 09, 2012 22:15 Re: Czesio[*]

Iwonami pisze:... I pytał mnie: ładna ta moja Gosia, prawda? I całował ją w łepek. Bardzo przyjemna i wzruszająca była to scenka. Oby takich jak najwięcej.

Widok chyba był rozczulający :1luvu:

saintpaulia pisze:Mój TŻ sprząta kuwety, nawet z własnej inicjatywy. Tylko nie zawsze pamięta, że zwierzątka się karmi. :wink:

A u mnie sprząta tylko jak musi (i mnie nie ma) czyli po podwójnej kupie :mrgreen: Wtedy powietrze w łazience tak zgęstnieje, że zaczyna go w oczy szczypać :mrgreen:
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Śro paź 10, 2012 0:33 Re: Czesio[*]

Widok pana całującego kotkę był rozczulający. Byłam już na tej myjni, ale wtedy koteczki nie widziałam, choć jak mi wczoraj mówił ten mężczyzna jest tam razem z nim już kilka lat.

Ja mam raczej nieciekawe doświadczenia z mężczyznami i ich stosunkiem do posiadania zwierząt. Wielokrotnie próbowałam znaleźć dom dla psa lub kota i zwykle mężczyzna oponował i był przyczyną odrzucenia zwierzaka. Pani domu chciała przygarnąć, dzieci płakały a ON stawiał opór. I to dla mnie było śmieszne i niezrozumiałe, bo przecież wiadomo, że najwięcej, o ile nie wszystkie, obowiązków związanych ze zwierzakami spadają na kobietę.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro paź 10, 2012 8:13 Re: Czesio[*]

W moim domu rodzinnym to mama była oponentem. Tato zawsze chciał mieć zwierzaki, tylko nigdy nie był odpowiedzialny. Z dzisiejszej perspektywy rozumiem mamę.
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Śro paź 10, 2012 8:15 Re: Czesio[*]

Marta, a jak Marusia? Wciąż problemy ?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56174
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro paź 10, 2012 17:12 Re: Czesio[*]

A ja właśnie nauczyłam kilku kolegów w pracy i karmią mi koty. Tam gdzie pracuję w czerwcu okociła się kotka. O małych dowiedziałam się po powrocie z urlopu. Każdy kto mnie widział z przejęciem opowiadał mi o tym, myśląc że będę zachwycona, bo wiedzą że mam hopla na punkcie kotów. A mnie coś trafiało. Wiedziałam, że obojętnie nad tym nie przejdę, a więc zacznie się dokarmianie, sterylizowanie, ewentualne próby adopcji. Trzy maluchy nauczyłam gdzie jest stołówka i zawsze czekają tam na jedzonko w pobliskich zaroślach. Widzę jak mnie obserwują i zaraz po moim odejściu podchodzą do miski. Dwa łaciatki i jeden burasek. Jednak pracuję zmianowo. Problem z karmieniem w dni wolne szybko się rozwiązał. Koledzy widząc moje zaangażowanie, również się przejęli i latają w zarośla z puszeczkami. Oczywiście całe zgrzewki puszek to ja kupuję, ale to nie istotne. Ważne, że maluchy nie głodują i ciągle ktoś ich karmi.
A wczoraj o mały włos a doszłoby do tragedii. Kolega wyszedł z budynku i zobaczył naszego burego malucha siedzącego na murku z . . . puszką po pasztecie na głowie. Pomyślał, że mały nie żyje bo nie ruszał się. Łapy wyciągnięte, totalny bezruch. Wziął go w dłonie i ściągnął puszkę. Mały po chwili wyciągnął się, złapał kilka gwałtownych oddechów i dał dyla . . .
Puszka z pewnością należała do robotników, którzy u nas prowadzą remont. Zostawiają wszystko na wierzchu. Na Azę też narzekali, że im wszystko kradnie.
ewar pisze:Marta, a jak Marusia? Wciąż problemy ?

Tak, wciąż rzadkie kupy. Wezmę się za nią teraz, ale musiałam trochę ochłonąć po ostatnich wydarzeniach, a i sama też z sobą chodziłam po lekarzach. Już się trochę uspokaja, więc teraz skoncentruję się na niej.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Śro paź 10, 2012 18:26 Re: Czesio[*]

Oj, to super Marto, że masz takich kolegów.:D

Wiadomo od czego Marusia ma te problemy jelitowe?
Obrazek

Iwlajn

 
Posty: 515
Od: Śro paź 21, 2009 19:35

Post » Śro paź 10, 2012 18:33 Re: Czesio[*]

Iwlajn pisze:Oj, to super Marto, że masz takich kolegów.:D

Wiadomo od czego Marusia ma te problemy jelitowe?

Wychowałam ich sobie :wink:
No, właśnie nie wiadomo. Gdyby znana była przyczyna to wiadomo byłoby co z tym zrobić. Morfologia i biochemia w porządku, pasożytów brak. Musimy jej zrobić więcej badań. Je gastro intestinal, ale też to nie pomaga. Podawałam jej nifuroksazyd - bez skutku.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości