Jestem.
Przepraszam, że tak długo...prawdę mówiąc ledwie na oczy widzę.
No co ja zrobię, jak mam chorego zwierzaka, nie mogę spać, bo zaraz mi się wydaje bóg wie co

.
Dzięki, że zaglądacie, że trzymacie...gdyby nie Wy, to już nie wiem

.
Bądźcie ze mną dalej, proszę.
Dobre wiadomości są takie, że Antoś raczej pp nie ma.
Wetka twierdzi, że jak jest pp, to objawy nie zatrzymują się tak same z siebie, tylko trwają, a w końcu...no wiadomo

.
Antoś był bardzo grzeczny.
Przyjechaliśmy, postawiłam Antolka na stole, a on się napiął i ....wyrzygał robaka.
Robal długi, wijący się, twardy....
Ja w życiu czegoś takiego nie widziałam, w życiu żaden kot nie zwrócił mi robala górą.
I to takiego!
I teraz powiedzcie, skąd.
Czego jak czego, ale odrobaczania pilnuję bardzo, w kalendarzu zapisuję, żeby mi czasem nie umknęło.
Niedawno całe stadko było odrobaczane, kiedy wyszły robale u Ringo.
No więc skąd?
Pani doktor mówi, że robale potrafią się uodpornić na jeden środek, i można im po pewnym czasie nagwizdać.
Musiałam dokładnie opisać, jak wyglądała kupa Antosia, ta biegunkowa.
Jej wygląd- bardzo jasna- podobno wskazuje na to, że zjadł coś bardzo tłustego, z czym trzustka nie mogła sobie poradzić.
I znowu nie wiem, co.
Siedzi w domu. Jedzenie dostaje takie samo, jak reszta, i nie ma tam nic tłustego.
Z michy Michaliny? Nie ma takiej opcji, bo, po pierwsze Michaśka by go zjadła, o czym Antoś doskonale wie, a po drugie Michasia też nic tłustego nie dostaje.
Antoś został dziś nawodniony, do kroplówki dostał Duphalyte, ponadto Potencil i Izoprivet.
A teraz złe wieści.
Są takie, że co prawda Antolek nie rzyga i nie czyści go, ale poprawy też nie ma.
Zwisa smętnie z drapaczka, i po prostu śpi.
Podtykam mu, co mi tylko przyjdzie do głowy.
Nic.