Niesamowite. Pewnie juz jest nawpół zdziczała Tak wielkich łap ni eda sie pomylić więc pewnie to ona. Cieszy ze ma się dobrze. Ale żeby ja namierzyć i złapac, że o domu nie wspomnę to trzebaby chyba projektu i sztabu ludzi
W zimę łatwiej łapać takiego psa, ale to jej już 3- cia. Mam pewne plany, ale na razie i tak większoć czasu zajmują koty, nie da się wszystkiego na raz. Zobaczymy, może kiedyś się uda. Mamy też profesjonalną klatkę na psa, ale jest trochę mała jak na nią, nie wiem, czy wejdzie, ale próbować można. Najpierw chcę i tak próbować ją nagrać w nocy aparatem, żeby mieć pewność że to ona.
Byłoby super namierzyć ja takim sposobem, ale aparat może potrzebowac dobrego oswietlenia, noca film moze wyjść czarny. Chyba, że ustawisz nas oświetlone miejsce
W górach jakis kot regularnie podpisuje klockami nasze wycieraczki, wdrapał się nawet na górna werandę i ja podpisał (dotąd żaden kot nas odwiedzający tego nie robił). Nie wiem czy to mozliwe ale zaczynam podejrzewać czy to aby nie Kloeofas ...
Nie ma sików tylko klocki. Jej ile bym dała za pewność, że Klosiek ma się OK
Kciuki za namierzanie Lenki
Zapomniałam podziękować Fenbenat sie sprawdza. Nic nie wyczuwają. Dwie sesje juz przeprowadziłam, jest OK. Weci sprzedając dodatkowo wytłumaczyli jak dawkować.
We wtorek na kopalnię przybłąkał sie sznaucer miniaturka, zadbany, przystrzyżony i w obroży.
Niestety dzień wcześniej latał po całej Woli i był wygoniony z kościoła i z klatek osiedlowych, prawie wpadł pod auto. We wtorek zgarnęła go ochrona kopalni i umieściła w kojcu. Razem kombinowaliśmy co dalej, bo psiak nie był stąd, ale ewidentnie miał właściciela. Znalazła sie osoba chętna go przetrzymać, a w międzyczasie zostały rozwieszone ogłoszenia papierowe i zrobione w Internecie.
Dzisiaj na Wolę ze swoimi ogłoszeniami przyjechał właściciel z Jedliny. Zaraz zadzwonił i psiak - Tofik jest już w domu! Ma zostać wykastrowany, żeby ukrócić jego ucieczki.
Pan jak go odbierał to był popłakany, bardzo dziękował. Mam nadzieję, że będą lepiej go pilnować.
A na kopalni nie kastrowany Pinokio nadal przegania Miśkę i Bengalską, boi się go też kastrowany Pinokio, który teraz pięknie wygląda, ale ze strachu chowa się pod autami i wyczekuje swojej kolejki do miski.
Nie kastrowany kiedyś wyglądał na chorego, teraz wygląda prawie jak Zdzichu, bo żre za trzech. Jak go widzę, to mówię, "Ty dziadu to znowu ty?" - a on wtedy podchodzi bliżej...
No nie kastrowany Pinokio oczywiście z samego rana czekał, musze go jakoś nazwać, albo kastrowanego nazwę inaczej...
Kastrowany chce się oswoić, czai sie pod autem i miauczy do mnie i chce wychodzić. Przychodzi jeść na halę. On ma fajny łagony charakter, może jego jakoś nazwać...
Były dzisiaj też Miśka i Bengalska, pojadły i poleciały załatwiać jakies ważne sprawy