u nas

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 07, 2012 23:04 Re: u nas :(

Trzymam kciuki za to byście byli silni.

TŻ poniekąd rozumiem, moj ojciec zmarł jak miałam niecałe 16 lat, dosłownie z dnia na dzień okazało się, ze ma raka, który dał już przerzuty i w dwa dni było już po wszystkim... z tym, ze u mnie to zadziałało w drugą stronę - jestem teraz tak wyprana z emocji na zewnątrz i zamykam je w sobie, co zdecydowanie nie wychodzi mi na dobre.

Koczi

 
Posty: 957
Od: Czw sie 30, 2012 6:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 07, 2012 23:08 Re: u nas :(

Pozdrawiam. Trzymajcie się.
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16131
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Nie paź 07, 2012 23:19 Re: u nas :(

U mnie było podobnie z Bejbi i moją mamą, że nie wierzyła iż kotka jest wogóle chora :? Widywała ją przez Skypa,a wcześniej jak była zupełnie mała w domu.Okulary 5+ 8O mogła nie widzieć.Przecież gdyby była zdrowa weci by jej nie leczyli.Musiałam ukrywać że chodzę do weta bo twierdziła że tam ją wykończą :|
Mój TŻ też nie umie się przyznać i pogodzić z faktem czegoś nieuniknionego :( on nie wiedział gdy szliśmy w ostatnią podróż z Aishą,ja tak :( Mam wrażliwego faceta z czego się cieszę i Ty Ilona pewnie też,bo mieć takiego co mu wisi wszystko nikt by nie chciał.Cieszę się że kotce lepiej :ok: :1luvu: Dlaczego czasem nie mamy wpływu na niektóre sytuacje :?
Obrazek ,

vailet

 
Posty: 12680
Od: Śro sty 05, 2011 22:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon paź 08, 2012 6:48 Re: u nas :(

Ja się nie dziwię, że choroba małego jest niezauważana. Gdy ktoś nie wie, jak zachowuje się kot, to tego nie widać na prawdę. Tylko ten brzusio duży. :cry:
Nie cieszę się z wrażliwości TŻ, ciężko jest sobie radzić z własnymi emocjami, a jak dochodzą jeszcze cudze, to ja nie umiem.

Gaja staje się przykładem powiedzenia "jak kot głodny to zły" - potrafi pacnąć siostry, gdy czeka poirytowana na śniadanie. Bo śniadanie i każdy posiłek zresztą też, ma być natentychmiast. :roll: Ostatnio potrafi też udziabać podczas głaskania, ale tak leciutko. Muszę zacząć nad nią jakoś pracować.
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Pon paź 08, 2012 9:09 Re: u nas :(

saintpaulia pisze:

Gaja staje się przykładem powiedzenia "jak kot głodny to zły" - potrafi pacnąć siostry, gdy czeka poirytowana na śniadanie. Bo śniadanie i każdy posiłek zresztą też, ma być natentychmiast. :roll: Ostatnio potrafi też udziabać podczas głaskania, ale tak leciutko. Muszę zacząć nad nią jakoś pracować.



U mnie jest tak z Luśką, prawie skacze na szawkę zniecierpliwiona i dostaję się każdemu w zasiegu łapki
Obrazek Obrazek ObrazekFranek, Tośka, Kredka i LusiObrazek
"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los." Oscar Wilde
Lalunia [*] zawsze w naszych sercach

EdytaB_a

 
Posty: 3162
Od: Śro gru 15, 2010 10:21
Lokalizacja: okolice warszawy

Post » Pon paź 08, 2012 18:29 Re: u nas :(

Z braci Nazirka zrobiły się kluseczki tłuściutkie, mięciutkie. I tak się ich woła: kluseczki . . .
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pon paź 08, 2012 19:03 Re: u nas :(

Bardzo mnie cieszy każda dobra o nich wiadomość. Szkoda, że Nazini nie cieszy się tak dobrą kondycją i nie ma tyle radości z dzieciństwa. Mam nadzieję, że chłopcom już nic nie grozi.
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Pon paź 08, 2012 19:14 Re: u nas :(

Trzymaj się Ilonko :ok: :ok: :ok: :ok:
Musicie być silni :ok: :ok: :ok:
Za Nazia też trzymam kciuki, żeby był z Wami jak najdłużej :ok: :ok: :ok:
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Pon paź 08, 2012 19:23 Re: u nas :(

viewtopic.php?f=27&t=146342&p=9253590#p9253590 - to mój bazarek, uzgodniliśmy z TŻ, że jeśl komuś coś by było bardzo potrzebne, to niektóre rzeczy możemy oddać po prostu. Do oddania (ale tylko dla kogoś z Warszawy) jest też szafka-półka, ogłosiłam w wątku Oddam, ale nikt się nie odezwał. Może tu przypadkiem komuś wpadnie w "oko".

Miraclle jutro proszę o kciuki za mnie. Idę na badania. I mam ogromnego stresa. :oops: Dziękuję, że nas odwiedzasz.

Wszystkim dziękuję za zaglądanie. Chociaż ostatnio wątek nie jest ani ciekawy, ani atrakcyjny. :oops:

Na dobicie dzisiaj umarła moja ulubiona rybka, samiczka bojownika. Niezwykły prezent od bardzo dobrych znajomych. :(
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Pon paź 08, 2012 20:06 Re: u nas :(

Zaglądam jak zawsze Ilona.Nie chodziło mi z tą wrażliwością jak Ty myślisz.Pisałam to ogólnie i w sumie o sobie że wolę mieć takiego TŻ-a niż gruboskórnego,którego nic nie wzrusza :( Rozumiem że Twój TŻ swoje przeszedł i dlatego tak pisałaś. Przykro mi z powodu rybki,choć pasjonatką nie jestem,ale Ty tak i to jest ważne.Gaja taka się zrobiła niedobra?Może Wasze przeżycia w ten sposób się na niej odbijają?Niestety smutku i stresu nie da się ukryć co widać w Twoich postach :( Nazirkowi życzę by nic go nie bolało i by apetyt miał :ok: :1luvu: :1luvu: Nadal nie mogę uwierzyć że ten kotek musi przez to choróbsko cierpieć :(
Obrazek ,

vailet

 
Posty: 12680
Od: Śro sty 05, 2011 22:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon paź 08, 2012 20:13 Re: u nas :(

saintpaulia pisze:http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27&t=146342&p=9253590#p9253590 - to mój bazarek, uzgodniliśmy z TŻ, że jeśl komuś coś by było bardzo potrzebne, to niektóre rzeczy możemy oddać po prostu. Do oddania (ale tylko dla kogoś z Warszawy) jest też szafka-półka, ogłosiłam w wątku Oddam, ale nikt się nie odezwał. Może tu przypadkiem komuś wpadnie w "oko".

Miraclle jutro proszę o kciuki za mnie. Idę na badania. I mam ogromnego stresa. :oops: Dziękuję, że nas odwiedzasz.

Wszystkim dziękuję za zaglądanie. Chociaż ostatnio wątek nie jest ani ciekawy, ani atrakcyjny. :oops:

Na dobicie dzisiaj umarła moja ulubiona rybka, samiczka bojownika. Niezwykły prezent od bardzo dobrych znajomych. :(

nie zawsze wątki są wesołe wiem coś o tym :(
ja zaglądam codziennie ,nie zawsze piszę ale trwam z Wami
:ok: :ok: za zdrowie Nazirka i Twoje i za resztę kochanego stadka
mi paszczak padł ,biedna taka rybka chyba na widok Ryśka siedzącego na akwarium
Obrazek...Obrazek

ruda32

 
Posty: 8706
Od: Pt maja 21, 2010 21:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon paź 08, 2012 20:21 Re: u nas :(

Aniu, a ja u Ciebie dawno nie byłam. Przepraszam. Tak przelotem zaglądam na Forum.

Ciężko się w kocim świecie poruszać. Zwierzaki raczej nie czują teraz naszego stanu. TŻ ma urlop i zabawia je, zapewnia rozrywki. Gaja jest charakterna i teraz nas sprawdza. Co będzie mi wolno. Ogólnie Primka dorasta i pewnie to jest takim powodem napieć. Babiniec czasem musi elektryzować. Zresztą Gaja zawsze miała swój charakterek, jak to burasia. Choć nie powiem, potrafi być i słodka, kochana. A jak się promuje przed obcymi.

Aniu szkoda pysia. A ja już takiej samiczki nie zdobędę. A jestem pasjonatką bojowników wielką. Marzy mi się hodowla, ale to takie nierealne. Moje marzenia są wszystkie takie niespełnialne.
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Pon paź 08, 2012 20:28 Re: u nas :(

Tak odnośnie wrażliwości TŻtów. Mojej znajomej nie dawno w nocy zaczął umierać pies. Starość. Od pewnego czasu było wiadomo, że już każdego dnia może odejść. Doszło do jakiegoś ataku, coś w rodzaju padaczki. Pominę szczegóły, ale był to ciężki do zniesienia widok. Środek nocy, weterynarze albo nie odbierali telefonów, albo mówili, że w nocy na wizytę nie pojadą. A pies duży i ciężki. W końcu jeden lekarz się zgodził, ale na wizytę w jego gabinecie, bo obok mieszka. Wiadomo było, że już to będzie wizyta zakończona eutanazją. I tu właśnie popisał się szanowny małżonek mojej znajomej. Nawet tyłka nie ruszył, żeby pomóc jej zanieść psa do samochodu. Już o jechaniu z nią to nawet ie wspomnę. Jeszcze był zły, że się go budzi. Kobieta w totalnej rozsypce i narastającej histerii sama musiała zebrać siły i zanieść psa do samochodu. Powiedziała, że takich rzeczy to się nie zapomina, to już zawsze będzie ich dzieliło. Żeby nawet w takiej chwili nie mieć wsparcia od tej drugiej osoby.

Dlatego lepsi wrażliwsi. Może nie dla nich, ale zawsze dla nas to wsparcie. I zrozumienie.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pon paź 08, 2012 20:57 Re: u nas :(

Ilona za nic nie przepraszaj,ucałuj te chore ,te zdrowe,humorzaste i te przytulaśne
Trzymajcie się ...a mąż rewelacja :)
Obrazek...Obrazek

ruda32

 
Posty: 8706
Od: Pt maja 21, 2010 21:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon paź 08, 2012 21:17 Re: u nas :(

marta-po pisze:Tak odnośnie wrażliwości TŻtów. Mojej znajomej nie dawno w nocy zaczął umierać pies. Starość. Od pewnego czasu było wiadomo, że już każdego dnia może odejść. Doszło do jakiegoś ataku, coś w rodzaju padaczki. Pominę szczegóły, ale był to ciężki do zniesienia widok. Środek nocy, weterynarze albo nie odbierali telefonów, albo mówili, że w nocy na wizytę nie pojadą. A pies duży i ciężki. W końcu jeden lekarz się zgodził, ale na wizytę w jego gabinecie, bo obok mieszka. Wiadomo było, że już to będzie wizyta zakończona eutanazją. I tu właśnie popisał się szanowny małżonek mojej znajomej. Nawet tyłka nie ruszył, żeby pomóc jej zanieść psa do samochodu. Już o jechaniu z nią to nawet ie wspomnę. Jeszcze był zły, że się go budzi. Kobieta w totalnej rozsypce i narastającej histerii sama musiała zebrać siły i zanieść psa do samochodu. Powiedziała, że takich rzeczy to się nie zapomina, to już zawsze będzie ich dzieliło. Żeby nawet w takiej chwili nie mieć wsparcia od tej drugiej osoby.

Dlatego lepsi wrażliwsi. Może nie dla nich, ale zawsze dla nas to wsparcie. I zrozumienie.

To miałam na myśli :ok: Chodzi o zrozumienie,wsparcie,bycie przy nas w takich chwilach.
marta-po to straszne co musiała przejść Twoja znajoma :cry:
Obrazek ,

vailet

 
Posty: 12680
Od: Śro sty 05, 2011 22:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], jozefina1970, Wojtek, zuza i 27 gości