Dzwoniłam wczoraj do Basi...
i uzgodniłam zakup karmy (Basia na pewno potwierdzi jak do niej dojdzie).
Z bazarku, na który fanty poadrowała jerzykowka a który wspaniale poprowadziła Petka na moje konto (do przeznaczenia na konto Basi) wpłynęło 100 złotych polskich.
Z moich dwóch bazarków zostało mi jeszcze 104 złotych z hakiem... (dokładnie 104,42).
Krakowskim czy też szczycieński targiem zakupiliśmy karmę suchą za 210 złotych (nieco zaokrągliwszy rachunek).
Basia na pewno potwierdzi jak owa karma do niej dotrze.
U nas baaaardzo zimno.
Dziś pojechał na kastrację kolejny kocurek (kotki się nie chcą złapać, niby to oszczędnośc, bo kocurki krócej przetrzymywane a płaci się za każdy dzień jak to w lecznicy a i opłata za sam zabieg mniejsza, ale i tak "czeba" to zrobić. Kocury, jak widać, są mniej sprytne). Powiem szczerze, mam straszne wyrzuty i źle mi z tym, że narażamy te biedaki na taki stres. Teraz złapał się ten burasek, który stale się u mnie żywi... Ech... Musi być dobrze, zapomni i będzie trwać...
Chodzi wszak o to żeby nie pojawiały się nowe kocie nieszczęścia, których nikt nie kocha i nie potrzebuje.
Tak sobie mówię i mantruję... bo czuję się jednak podle.
Nie ma innego wyjścia, wiem.
No cóz.
Eelino dziękuje za poradę w sprawie rozdzielczości.
Zadziałało
Co chwila mam jakieś kocioróbstwo na kompie i nie mogę pracować.
Taki los.
Brrr jak zimno