
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
I&S pisze:I&S pisze:1. Szukam klatki wystawowej - najprawdopodobniej uda mi się pożyczyć takową z CZMZ na Śreniawitów.
Już nie szukam - okazało się, że Basia (koleżanka, która da kici DT) wcale nie chce jej trzymać w klatce, tylko woli po niej sprzątać. Tak więc klatka jej się nie przyda
Super DT będzie miała dziewczyaNiech się szybko znajdzie.
pozdr
I.
Kaprys2004 pisze:To wspaniała wiadomość![]()
Fajowy DT![]()
Matko - nie kumam - co ma się szybko znaleźć.. ???
I&S pisze:Niestety dziewczyny są 4 i właśnie dziś dostałam maila od jednej z nich (nie Kalinuwki), że kici nie zobaczę co najmniej do soboty i że w ogóle DT jest takie niesprawdzone... i nikomu "ot tak kici nie oddadzą". A więc wyjaśniam:
1. Basia jest DT zweryfikowanym już przez Koterię. Nie miała dotąd tymczasa tylko dlatego, że do tej pory dużo wyjeżdżała. Gdyby nie kicia, Basia właśnie teraz zgłosiłaby się do Koterii, że już może wziąć kotka na tymczas. Już poprosiłam SMS-owo dr Izę, żeby Wam to potwierdziła.
Ja również nie jestem tak zupełnie nieznana, ponieważ jedną z Was spotkałam w Koterii, zabierając stamtąd PaniąKot i zaoferowałam podwiezienie. Trochę sobie pogadałyśmy wtedy
2. Nikt jeszcze nie dzwonił do Basi, a jej numer przekazywałam.
3. Jeśli chcecie poznać osobiście Basię - to przecież można to powiedzieć i wtedy ja (zaoferowałam się, że przyjadę do Mińska dziś po kotkę i zawiozę ją do wskazanego przez Was weta) zabiorę ze sobą Basię. Nie uzależniajcie dobra kota od tego, czy Wy macie czas na to, aby odwiedzić jego dom tymczasowy, bo kota zdrowie może tego nie znieść!
Przepraszam za tego maila, ale z uzasadnionych powodów puściły mi nerwy.
Może to forum Was zmusi do tego, abyście zaczęły działać dla dobra tej kici.
dorka33 pisze:Ja rozumiem, że nerwy nerwami ale nie posądza się ludzi o to, że kłamią i że w ogóle takiej kotki nie ma. To bije w nas i daje innym do myślenia czy przypadkiem nie naciagamy ludzi na kase.
dorka33 pisze:Otóż kotka została złapana dzisiaj i przekazana wetowi który wstępnie ocenił jej stan zdrowia. Kotka jest w dobrej kondycji i nie cierpi z bólu. Według pierwszych oględzin weta nie jest konieczna amputacja kikuta. Podczas badania kotka dawała sobie go dotykać bez żadnych problemów i posmarować go maścią. Wet nie podał żadnych leków oprócz tych na odrobaczenie i na świerzb.
dorka33 pisze:Co do tymczasu to współpracujemy z fundacjami a te z oczywistych powodów wymagają aby okna były osiatkowane tym bardziej że kotka jest niepełnosprawna. Gdy napisałam o tym w pw nie otrzymalam żadnej odpowiedzi. W przypadku oddania do domu stałego nie zamierzamy rezygnować z naszych wymagań adopcyjnych. Dlatego też mamy podstawy aby się niepokoić. To nie jest zabawka którą można oddac każdemu nie sprawdzając warunków do jakich trafi.
Nigdy nas forum do niczego nie zmuszało i nie zmusi wręcz forumowicze oferowali swoja pomoc a nasze poglądy zapewne podzieliłoby wiele osób.
agusia_1 pisze:Szkoda, że nie pochwaliła się Pani publicznie pomysłem trzymania przez Panią kotki na balkonie do czasu operacji i oddania jej swojej znajomej...
agusia_1 pisze:Proszę wybaczyć, ale u mnie takie pomysły powodują pojawienie się czerwonej lampki ostrzegawczejPo czymś takim (i zresztą wielu innych rzeczach które Pani mówiła lub pisała Kalinuwce) mam prawo mieć wątpliwości czy oddać kotkę Pani znajomej... (zresztą nie rozumiem dlaczego wspomniana sama się z nami nie kontaktuje tylko traktuje Panią jak pośrednika; ma Pani pretensje że nikt do niej nie zadzwonił, ale ona sama też przecież mogła to zrobić...)
agusia_1 pisze:Wracając do kotki, to z tego co mówiła jej karmicielka, kotka chodzi z taką łapą już ładnych kilka miesięcy (od razu zaznaczę że nie znałyśmy wcześniej tej kobiety), to nie jest sprawa nagła, która wymagałaby natychmiastowego działania. Osobiście uważam że należy sprawę skonsultować z dobrym i zaufanym wetem, który dokładnie obejrzy kotkę i przebada a nie wyda opinię tylko i wyłącznie na podstawie niewyraźnych zdjęć robionych z daleka...Amputacja to nie jest jednak błaha sprawa i decyzji o niej nie powinno się podejmować ot tak.
Zaraz dodam zdjęcia kotki z dzisiaj. W sobotę pojedzie na konsultację do Animal Center, a do tej pory posiedzi w lecznicy w Mińsku.
I&S pisze:dorka33 pisze:Ja rozumiem, że nerwy nerwami ale nie posądza się ludzi o to, że kłamią i że w ogóle takiej kotki nie ma. To bije w nas i daje innym do myślenia czy przypadkiem nie naciagamy ludzi na kase.
Dlatego to napisałam wyłącznie w PW do Ciebie, w odpowiedzi na Twojego maila. Niepotrzebnie to tu wyciągnęłaś.dorka33 pisze:Otóż kotka została złapana dzisiaj i przekazana wetowi który wstępnie ocenił jej stan zdrowia. Kotka jest w dobrej kondycji i nie cierpi z bólu. Według pierwszych oględzin weta nie jest konieczna amputacja kikuta. Podczas badania kotka dawała sobie go dotykać bez żadnych problemów i posmarować go maścią. Wet nie podał żadnych leków oprócz tych na odrobaczenie i na świerzb.
Wyślę jej zdjęcia do dr Sierakowskiego i dr Kraszewskiego z Centrum Zdrowia Małych Zwierząt - niech też się wypowiedzą na temat tego, czy kikuta powinno się zostawiać. Jeśli to, co napisał mi mój wet jest powszechnie znaną i stosowaną praktyką, wystarczą zdjęcia z Miau.pl:
Nogę należy amputować w stawie biodrowym lub w 1/3 bliższej długości kości udowej. I w każdej sytuacji amputacji dokonuje sie w tych miejscach. Nawet wtedy, gdy z klinicznego punktu widzenia należałoby amputować jedynie do śródstopia. Kikut bez poduszeczek, którym kot będzie się podpierał zawsze będzie poraniony. Nogę należy amputować wyżej - wtedy kikut sie zagoi.
Może ktoś z czytających zna dobrego ortopedę, któremu też mógłby podesłać te zdjęcia?dorka33 pisze:Co do tymczasu to współpracujemy z fundacjami a te z oczywistych powodów wymagają aby okna były osiatkowane tym bardziej że kotka jest niepełnosprawna. Gdy napisałam o tym w pw nie otrzymalam żadnej odpowiedzi. W przypadku oddania do domu stałego nie zamierzamy rezygnować z naszych wymagań adopcyjnych. Dlatego też mamy podstawy aby się niepokoić. To nie jest zabawka którą można oddac każdemu nie sprawdzając warunków do jakich trafi.
Nigdy nas forum do niczego nie zmuszało i nie zmusi wręcz forumowicze oferowali swoja pomoc a nasze poglądy zapewne podzieliłoby wiele osób.
W czasie pierwszej rozmowy na temat kici od razu zaznaczyłam, ze Basia nie ma siatki - mieszka na parterze w wynajmowanym mieszkaniu, więc obiecała nie otwierać balkonu. Teraz nagle jest to problem?
Kamari też nie miała siatki, czy problem był inny?
Obawiam się, że forumowiczom zależy tu przede wszystkim na tym, żeby szybko pomagać zwierzakom, szczególnie takim, które biegają z otwartą raną przez 2 tygodnie i przez "pomoc" rozumieją jak najszybsze zapewnienie DT, zwłaszcza w sytuacji zagrożenia jego życia (np. infekcją). Dlatego np. moja pomoc w tej sytuacji polegałaby na tym, żeby zgarnąć kicię z tej posesji i jak najszybciej zawieźć do ciepłego i czystego mieszkania Basi i do Filona - niekoniecznie po to, aby natychmiast amputował łapkę kici, ale żeby ją zdezynfekował i podał jej niezbędne leki. Gdybym wiedziała, gdzie ona jest, już dawno by była u Basi.
I&S pisze:agusia_1 pisze:Szkoda, że nie pochwaliła się Pani publicznie pomysłem trzymania przez Panią kotki na balkonie do czasu operacji i oddania jej swojej znajomej...
Szkoda, że koleżanka nie dodała Pani, że mam 3 koty, które są nosicielami herpesa i właśnie kilka dni temu dwa z nich znów zaczęły pokichiwać. A koleżanka dopiero w sobotę wróciła z delegacji, więc kotka musiałaby posiedzieć u mnie. Wyszłam z założenia, że lepiej u mnie na bardzo porządnie umytym i osiatkowanym balkonie (choć ustaliłyśmy z Kalinuwką, że siatka to za mało i lepiej będzie potrzymać kicię w klatce), niż na podwórku.agusia_1 pisze:Proszę wybaczyć, ale u mnie takie pomysły powodują pojawienie się czerwonej lampki ostrzegawczejPo czymś takim (i zresztą wielu innych rzeczach które Pani mówiła lub pisała Kalinuwce) mam prawo mieć wątpliwości czy oddać kotkę Pani znajomej... (zresztą nie rozumiem dlaczego wspomniana sama się z nami nie kontaktuje tylko traktuje Panią jak pośrednika; ma Pani pretensje że nikt do niej nie zadzwonił, ale ona sama też przecież mogła to zrobić...)
Koleżanka się nie kontaktuje, ponieważ wie, że Kalinówka prosiła o kontakt do niej i go dostała, więc po prostu czeka, nie chcąc się narzucać. Zwłaszcza, ze ja jej powiedziałam, że ja często dzwonię i piszę. I czasem bez odzewu.agusia_1 pisze:Wracając do kotki, to z tego co mówiła jej karmicielka, kotka chodzi z taką łapą już ładnych kilka miesięcy (od razu zaznaczę że nie znałyśmy wcześniej tej kobiety), to nie jest sprawa nagła, która wymagałaby natychmiastowego działania. Osobiście uważam że należy sprawę skonsultować z dobrym i zaufanym wetem, który dokładnie obejrzy kotkę i przebada a nie wyda opinię tylko i wyłącznie na podstawie niewyraźnych zdjęć robionych z daleka...Amputacja to nie jest jednak błaha sprawa i decyzji o niej nie powinno się podejmować ot tak.
Zaraz dodam zdjęcia kotki z dzisiaj. W sobotę pojedzie na konsultację do Animal Center, a do tej pory posiedzi w lecznicy w Mińsku.
CTak, jak cytowałam wcześniej mojego zaufanego weta - amputacja to standardowa procedura w przypadku kotka, który ma uciętą łapkę na dowolnej wysokości. Dlatego zdjęcia zrobione z daleka wystarczyły.
Też czekam, aż jeszcze ktoś dobry to potwierdzi. Choć bardzo wątpię, aby naprawdę dobry wet miał inne zdanie, niż Filon.
Skoro kicia sobie radzi tyle miesięcy, może poczekać. Generalnie z tego wątku wynikało, że nie bardzo może czekać na cokolwiek.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 28 gości