Muszę zrobić rekonesans w szafie, mam jakieś ciuszki od babci, której zawsze wydaje się, że jestem mniejsza, niż jestem. Może coś się komuś spodoba.
Już niedługo wizyta w UP, może wreszcie coś. Oby!
Brawusia już nie kaszle tak ostro, po podaniu leku. Zaqraz dam jej jeszcze taki specjalny syropek. Mam nadzieję, że to nie będzie nic poważnego, bo bym psychicznie tego nie zniosła.
Nazika rozpieszczamy. Je malutkimi porcjami a często. Ma chyba z dziesięć różnych puszek otwartych, kilka rodzajów mięska. Niech się dzieciak cieszy. Dopóki ma w oczach te radosne iskierki będziemy mu nieba uchylać.
Dzięki, że jesteście.
Grosziwo, kiedy czytałam Twój wątek myślałam o naszej Franusi. To tak strasznie boli. To takie niesprawiedliwe. Nie sądziłam, że będę musiała znowu to przechodzić.
Jesień staje się jakimś okresem żałoby. Frania, Florek, Skandal. Wszystkich ich żegnałam jesienią.
Żal mi też Marty, w której sercu Nazirek też ma swoje specjalne miejsce. Wykarmiony strzykawką, wypieszczony. Za dużo pożegnań miała ostatnio.
Jeśli nadal zaglądacie z kciukami, to trzymajcie je proszę we wtorek. Mam własną wizytę lekarską i przyznam się, że się jej boję. Tyle złych wieści ostatnio. Gdyby się udało choć jedną dobrą.
A TŻ dalej wierzy, że może go uratować. Co ja mam z nim, z TŻem zrobić?
