<2>Moje wolnozyjące....odeszły blokowe... Szafiś kochana ...

Pycho dostał na wyposażeniu miseczkę z chrupkami i wodą. Siedzi i się dziwi. Próbuje sie bawic nóżkami od miseczki

probuje jesc chrupki - częśc połyka, częśc mu wypada z pyszczka. Wodę poznaje przez wchodzenie do niej łapkami a potem oglądanie mokrej łapki :mrgreen:

Cudny jest

Jedna kotka z malutkich je mi z ręki!
ale poglaskać się nie daje, w ogóle dotknąć. Zabieram sobie trochę głasków ale są miłe póki co tylko dla mnie:(

asia2 pisze:Jedna kotka z malutkich je mi z ręki!
ale poglaskać się nie daje, w ogóle dotknąć. Zabieram sobie trochę głasków ale są miłe póki co tylko dla mnie:(

ale to zawsze kroczek do przodu!

a ja się martwię ze Pycho sobie w transporterze lezy zamiast się bawic... leży wyciągnięty jak struna u tylko łypie na mnie ślepkami.

Pycho się zadomowił w transporterku w wannie choc od wczoraj ma do dyspozycji całą łazienkę. Kichnął dzisiaj mocno raz, podaję beta glukan i obserwuję. Przed chwilą byłam u niego, wyciągnęłam z transporterka, położyłam na kolanach , się rozmruczał, wywijał, patrzył tymi ślepkami cudnymi na mnie, a potem postanowił sobie przypomniec że się mnie boi i zwiał pod wannę

Pisałam smsa wczoraj:
Julia wciąż szuka jeszcze kogoś do tego programu w tvn, bo sprawa Titosia jest zbyt pilna aby czekać na termin nagrania,
czy masz więc jakieś problemy zoopsychologiczne w domu i masz ochotę na darmową wizytę Julii u Twojego stada w zamian za kilka minut nagrania dla tv?

smarti pisze:Pisałam smsa wczoraj:
Julia wciąż szuka jeszcze kogoś do tego programu w tvn, bo sprawa Titosia jest zbyt pilna aby czekać na termin nagrania,
czy masz więc jakieś problemy zoopsychologiczne w domu i masz ochotę na darmową wizytę Julii u Twojego stada w zamian za kilka minut nagrania dla tv?

na razie jakoś sobie sama radzę a i wiem z czego wynikają i też na szczęście nie są one poważne. Dzięki w każdym razie :wink:

U mnie mega błsykawiczna akcja walki z robalami mieszkaniowymi. W efekcie - Ruda Łapa jedynie przetrwała ale też zwiewała w popłochu, Lolek próbował trzymac fason i upolowac rękę babce lub facetowi, ale wymiękł totalnie i zwiewał ile sił w łapach, gdy facet chciał rozrobic preparat w takiej pompie pod ciśnieniem i zaczęlo głośno syczec. A moje rezydentkli to nawet nie wiem gdzie są, jedynie MIka się pokazała bo jako jedyna ewakuowała się na zewnętrzny parapet. Pycho stoi w dużym swoim transporterze na wersalce , okryty kocem i na wszelki wypadek udaje ze go nie ma. Na szczęście jeszcze trochę i będę mogła wszystko poustawiac jak było, dac jedzenie, wypuścic Pycha do jego apartamentu itp.

oni mieli karaluchy przegonić a nie koty przecież :ryk:

ruda32 pisze:oni mieli karaluchy przegonić a nie koty przecież

mam nadzieję, ze główny cel osiągnięty a ten drugi to "efekt uboczny". Właśnie wyszła nie wiem skąd DeeDee i obwąchała transporter z Pychem.

Pycho pokichuje, ale ropkę w oczkach widziałam tylko raz. Już nie ucieka przede mną, a nawet jak wchodzę kładzie się na pleckach i łapkami obejmuje moje nogi aby go głaskac, pochylic się nad nim itp. Martrwiłam się o jego wzdęy brzuszek, ale chyba jest ok no i wczoraj dopytałam pani dr czy kociaki mają takie okrągłe brzuszki - moja pani dr jest ogromnie cierpliwa dla mnie, a jeśli kiedyś skończy się jej cierpliwosc to przy wyjściu z lecznicy bęzie stała karetka psychiatryczna. Teraz niuniek bawi się myszką.

Niestety wczoraj padłam czekając aż choc trochę minie ściana deszczu i w efekcie nie byłam u wolnożyjących. Zaraz do nich pójdę. Jedynie jeśc dostał Kumpel. Cfaniak z niego straszny. Wracałam późno, cisza na dworze jak makiem zasiał, zero wiatru, jakichkolwiek odgłosów, samochodów, ludzi no cichutko.... tylko ja szłam wzdłuż ogrodzenia szkolnego boiska i to też w butach bez stukających obcasów. idę i myślę sobie, ze dzisiaj sobie daruję chyba przyjście do Kumpla, bo nie mam sił, i że sorry Kumpel, dasz radę itp. I w pewnym momencie patrzę, a Kumpel biegnie tuż obok mnie z ogonem jak zwykle w górze.

Bezszelestenie, bezgłosnie dołączył do mojego towarzystwa - zawszze jak mnie zauwazy to miauczy okrutnie, abym go tylko usłyszała i zauważyła. Miałam puszezczkę więc dostał jeśc.

moja córka wzięła sobie chyba za punkt honoru oswoić i wyglaskać maluchy. Siedzi tam u nich od 2 godzin i próbuje. Co jakis czas podchodzę i pytam jak tam i co za postępy. Zobaczymy.

asia2 pisze:moja córka wzięła sobie chyba za punkt honoru oswoić i wyglaskać maluchy. Siedzi tam u nich od 2 godzin i próbuje. Co jakis czas podchodzę i pytam jak tam i co za postępy. Zobaczymy.

dzięki wielkie Twojej super córce :wink:

wkurza mnie ten ich upór aby nie dac się głaskac ludziowi... :evil:

wynik jest taki, ze biegając za sznurkiem czy piórkami wręćz chodzą po czlowieku a gdy się chce je głasnoć to zapadłyby się najchętniej pod ziemie. Miotaja się strasznie i drapią przy próbie bardziej siłowej. Córa mówi na nie głupole i chyba słusznie

czyli bez zmian
pracujemy dalej:)

asia2 pisze:wynik jest taki, ze biegając za sznurkiem czy piórkami wręćz chodzą po czlowieku a gdy się chce je głasnoć to zapadłyby się najchętniej pod ziemie. Miotaja się strasznie i drapią przy próbie bardziej siłowej. Córa mówi na nie głupole i chyba słusznie
czyli bez zmian
pracujemy dalej:)

a to już prosta droga do głaskania tylko czasu trzeba. Głupole faktycznie, i to uparte :evil:

Dzisiaj odrobaczyłam drugi raz Majkę i Milusia vel Jajcarza oraz pierwszy raz Białowąsa i Łapka - oczywiście milbemaxem. Senioreczka wygląda ładnie, ale znow nie ma apetytu choc moim zdaniem ona trochę grymasi i ma swoje ulubione smaki po prostu.

Oczusia przychodzi do mnie regularnie - wydaje mi się, zę ona ma po prostu coś pod powieką, coraz bardziej jestem tego pewna i z tego powodu ma wyciek ale aktualnie jest on surowiczy a nie ropny z tego oka. Antybiotyku już jej nie daję, powinnam jej zacząc dawac jakiś probiotyk no i cały czas beta-glukan.
Zrobiło się chłodniej i coraz częściej przychodzi puchaty przepiekny Hrabuś, oraz Szafirka, niestety Strachulec się nie pokazuje więc pewnie to on był wtedy znaleziony martwy.... bardzo mi smutno, bardzo...

Fago i Tygrynia zamieszkują w bloku obok a żywią sie u mnie - ciągle papużki nierozłączki. I niech tak będzie długo i długo...

Czyli pomału kończę odrobaczanie Diabełków i będę myślała o moich blokowoparkingowych - troszkę jeszcze przede mną.

<2>Moje wolnozyjące....odeszły blokowe... Szafiś kochana ...

Kto przegląda forum