jestem już, po długiej, bo prawie miesięcznej nieobecności, z przerwami zaplanowanymi tylko na przepakowanie walizek pomiędzy kolejnymi samolotami..
cieszę się Joluś że w miarę opanowałaś sytuację a Julia zapewne postara Ci się pomóc opanować ją na trwałe-sama jestem ciekawa jak zdiagnozuje Titosia.
z odległości tysiąca km. trudno było mi Cię wspierać rozmowami czy też czynami poza zaproponowaniem klatki-(notabene też od nieocenionej Iwona66

), natomiast cały czas wspieraliśmy Ciebie i Titosia ciepłymi myślami
pamiętam że Titosia miałaś wykastrować już wtedy jak przyszła do Ciebie moja Buri-no cóż-przenajmniej poobcowała dziewczyna jakiś czas z prawdziwym jajcarzem

wtedy, nieoceniona przewaga wyboru tamtego momentu, a także korzyść, poza innymi oczywistymi, byłaby taka że Titoś był absolutnie zdrowy - natomiast teraz, jak już Titoś leczy się na nereczki to uważaj na kastrację-zażycz sobie koniecznie kroplówkę ochraniająca nereczki i dopilnuj aby ją podali bo czasem potrafią "być mądrzejsi" a potem my mamy się zmagać z tragedią bo kot zachorowuje na nerki...
szczerze mówiąc w sprawie kastracji ja na Twoim miejscu koniecznie skonsultowałabym się z dr.Neską-bo to że trzeba ją przeprowadzić to oczywiste-natomiast być może Ona może mieć pewne zalecenia i uwagi.
skonsultowałabym się również z Julią i wcześniej zaprosiłabym ją aby poznała Ttosia, bo moment wyboru kastracji pod względem jego stanu psychicznego w okresie zabiegu, również nie jest bez wpływu na zdrowie i dalszy los kota.
piszę to wyłącznie z wielkiej sympatii do Ciebie,jako idealnego Domku dla "mojej" Buri, a także z własnego-niestety czasem przykrego doświadczenia , ale przede wszystkim po to aby Ciebie i Titosia uchronić przed przykrymi zdarzeniami.
mnie, przy tylu tymczaskach niestety nie udało się uniknąć pewnych błędów (np.przy okazji kastracji Maksia['] ) tyle że ja nie miałąm nikogo kto by mnie ostrzegł i szczegółowo wyjaśnił konsekwencje wyboru złego momentu.
trzymam
