Lilka Mrau pisze:Cuuudaaa!! Śliczniaste kociaczki ...pieseczki tez , ja mam slabosc szczegolnie do morrisa i etny poniewaz koocham takie psiaki , kiedys mialam pitt bulke ktora niestety stracilam po rozstaniu z facetem .Pies byl nasz , mielismy ja od maleństwa...ale ja nie moglam go zabrac kiedy sie wyprowadzalam bo u mnie w domu nie zgodzili sie na psa.Poza tym moj ex nie zgodzil by sie zebym ja wziela bo zaplacil za nia ze swojej kasy XD
miło, że i moje kundle się tutaj spodobały

bardzo mi przykro z powodu twojej straty...
agusialublin pisze:A Ty już odrobaczałaś kociaki?
I czy vet dał coś na te robale?
W sumie to moze i być.Moja Rysia miałe takie koszmarne robale mimo że kilka tygodni wcześniej była przeciez odrobaczana,
że nie mogła jeść i była bardzo osowiała, nie dała się nawet dotykać tylko żałośnie miałczała. I własciwie to sama dawałam jej przez trzy dni lek na robaki no i pomogło naszczęscie·
A vet robił jej jakieś badania dodatkowe np. krew? No i czy dawałaś mu kupkę do analizy? Bo w zasadzie to wtedy byłoby wiadomo konkretnie
odrobaczyliśmy je od razu w niedzielę, nie robiliśmy dodatkowych badań prócz sprawdzenia temperatury, osłuchania itp. kolejna dawka leku na robaki po 2 tygodniach.
agusialublin pisze:Powiem Ci że ja też byłam psiarą. MIałam trzy psy, TINKA, ROKI, MAJKA. Niestety wszystkie są za TM. Tinka zachorowała na nosówkę. Bardzo o nią walczyliśmy, codzinnie jeździłyśmy z mama do veta, nawet mama nauczyła się robić jej zastrzyki. Ale niestety sunia przegrała walkę. Nawet nie wiesz jaka rozpacz była w domu mimo że psiak był u nas trzy miesiące.
Następnie był ROKI bo jak sama wiesz jak się już raz miało psa to logiczne że bez psa nie da się żyć. ROKI był u nas ponad trzy lata, wpadł pod samochód. Rozpacz. Po Rokim była MAJKA,psina przygarnięta ze wsi. Była rok ale niestety odeszła, była bardzo zchorowana.
Wtedy mieszkałam z rodzicami.
Odkąd wyszłam za mąż i zamieszkaliśmy razem ciągle męczyło mnie żeby wziąć psiaka. No ale że mamy prace taką że nie ma nas po 12 godzin no wiec kto by z psiakiem chodził na spacery. Poza tym szkodaby go było zeby biedny siedział sam w domu i skamlał.
No i trafiło się tak że ktoś podrzucił znajomemu na działkę kociaka. A że znajomy nie mógł się nim opiekować no wiec kotka trafiła do nas. Dokładnie rok temu 17 wrzesnia.
No ale że serce mi pękało jak musielismy Rysię zostawić samą w domu no więc miesiąc później z Lubelskiego Animalsa wzieliśmy Pysia do kompletu. Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania drugiego kota

A w moim przypadku do posiadania trzeciego kociaka. 13 pażdziernika z Fundacji Felis wzieliśmy malutką kruszynke KOKO.
Podejrzewam że u Ciebie na dwu kotach sie nie skończy
Dobrze że wziełaś dwa kotki. Wierz mi że to same plusy, bo minusów to ja żadych nie wiedzę
No i teraz jestem kociarą taką maksymalnie zakoconą

też przerabiałam w domu szpital, zastrzyki, kroplówki, operacje, zmiany opatrunków, przerabialiśmy złośliwego raka, chore serce, niewydolność nerek-wszystko razem

niezliczone ilości leków dziennie...też przegraliśmy życie naszego ukochanego amstaffa lectera. jednak już wtedy mieliśmy etnę i ja od razu wiedziałam, że musimy mieć w domu 2 psy(potem dokoptował się trzeci). koty są 2 i 2 zostaną

. nasze stado jest już na tyle liczne, że nie ma mowy o powiększeniu: ja, mąż, 2 dzieci, 3 psy, 2 koty. wystarczy bo więcej nie ogarnę.
edit:
właśnie zaglądałam do kociatków. szaleją

nawet nie zwróciły na mnie uwagi, tak były zajęte gonitwą i nawalaniem się po główkach.