Chłopaki już po kastracji, znieśli ją bardzo dzielnie

Galahad zasnął na połowie dawki zanim zdążyłyśmy wyjąć z transportera kolejnego kociaka do przeglądu. Gareth potrzebował całej dawki. Rudego wysztywniło i leżał oczami jak 5zł i sztywnymi łapami do góry. Sikałyśmy z wetką ze śmiechu

Po paru godzinach już brykali drąc mordki czemu im jedzenie dawkuję

Po przeprowadzce bajzel na razie jest straszny, ale kociakom chyba to pasuje

Tylko Ginewra nadal mnie kocha i leży przy mnie koło lapka, ociera się, chłopaki preferują ćwiczenia fizyczne czyli ganianie po schodach, wdrapywanie na drapak i sprawdzanie jak na pełnym biegu wejść w zakręt nie tracąc gruntu pod łapami

Ale nauczone są, żeby na kici kici przylatywać, bo jedzenie idzie

Nie musze dodawać, że Rudy przylatuje ostatni gdy się nakiciam do upadłego?
Gareth który już w sobotę pojedzie do nowego domku
Rudosław, który aż tak duszasty nie jest, ale coś mi aparat mocny kontrast ustawił
Galahad misiek, który już niby miał dom, ale nadal nie ma
Galahad z Ginewrą, moje bliźniaki kochane
No i Ginewra.
O ile do wyglądu mam parę zastrzeżeń, tak charakter ma idealny

Odważna, ciekawska, wszędzie pierwsza, przytulasta, miziasta, mrucząca. I nawet jak dziecko ją ciągnie za ogon to łapie rączkę w ząbki nie gryząc. Ja ją kocham buuuuuu
