Witam wszystkich i bardzo przepraszam za generalne milczenie. Niestety mam poważne kłopoty rodzinne i mój świat stanął nieco na głowie. Nie całkiem się w tym odnajduję jeszcze, ciężko mi wyrobić się teraz nawet z pilnymi sprawami.
Ale dziś mam pół dnia stacjonarne, do 16-ej mogę prawie non stop siedzieć przy kompie (choć nie swoim). Więc może trochę zaległości nadrobię.
Dziękuję wszystkim za wszystkie ciepłe słowa o Łapciu. To był naprawdę Fajny Kot. Taki MÓJ. Każdego lubił i każdemu dawał się brać na ręce, ale noce - były moje. Czasem nawet Piotrek bywał zazdrosny

Brakuje mi go, mam jednak na szczęście absolutną pewność, że zrobiliśmy wszystko co było możliwe. I jednocześnie - że decyzja była podjęta w dobrym momencie, gdy już nic nie zostało do zrobienia, ale i nie przedłużaliśmy cierpienia. Cała ekipa z Boliłapki była BARDZO zaangażowana w jego leczenie, za co im bardzo dziękuję.
Życie toczy się dalej.
Przede wszystkim - Karagana nadal walczy, choć chyba zaczyna tę walkę jednak przegrywać. Potrzebne leki dostaje w kroplówkach, od Was może dostać ciepłe myśli.
Za to Jaśmin i Kruszyna dali radę. Są wielkie, tłuste i już prawie nie glucą. Tylko rozpuściły się jak dziadowskie bicze przez tę chorobę i teraz życzą sobie wyłącznie mokre jedzenie
Długowłosa - wyraźnie lepiej. Nie pisałam o niej długo, bo ponad dwa tygodnie wisiała na krawędzi między światami. Jest chuda jak wiór, zatacza się, ale zaczęła wreszcie porządnie jeść! I jest aktywna, szuka kontaktu, garnie się do pieszczot. Za kilka dni zrobimy kolejne badania, zobaczymy czy parametry kota poprawiły się tak jak jego samopoczucie.
Apaszka - kompletnie nie widzi i się zatacza, ale poza tym - świetnie. Nie wiadomo co jest przyczyną tego zataczania, powodów może być kilka, rostrzygnięcie wymagałoby pewnie CT lub MR. Dopóki kot je, jest aktywny i ma w życiu cel (przytulić się!) - działamy. Piotrek zbudował dla niej schody z łóżka

Mara ma nawrót obrzydliwych ran na grzbiecie. Oczywiście powikłanych bakteryjnie, ale zaczynamy obstawiać podłoże alergiczne. Dołączyła do Kubusia przy posiłkach, musimy zaczekać czy da to efekt. Utyła za to wyraźnie, jest już za co kota złapać

I charakterek jej wyłazi, przy każdym zabiegu przy niej jestem dokładnie oburczana.
Reszta - bez większych wydarzeń.
Na Gersona infekcja już dogasa, jeszcze mamy pojedyncze gluty i opuchnięte oczy, ale większość już dobrze. Ale żeby dobić drania zużywamy opakowanie azytromycyny dziennie

ktoś ma jakieś układy z producentem?
