A bure cudo wpier paca i syczy a potem mruuuuuuuuuczy straszliwie wygibając sie na wszystkie strony.I po bródce można i po główce, po grzbieciku...Strasznie jej sie podoba. Kuweta wzorowa. Troszkę wymiotowała .Albo za dużo mokrego albo odrobaczenie. Patrzy na nas wprost, nie spuszczając oczu.Zagaduje smutno jak sama zostaje. O dziwo TŻ przeszedł do porządku dziennego nad kotem i mizia ją nieustannie zagadując. Małą chyba jest wieksiejsza niż przepuszczałam.Ale ja na wieku kota sie nie znam.
Dziś mam później do pracy bo wracam też później. Więc w przeświadczeniu,że czasu mam super duuuuuuużo wzięłam się za...kopytka. Obiadu na dziś nie mam ale za to dużo ugotowanych ziemniaków z wczoraj miałam. Dawno nie było takich delicji bo ja takich rzeczy robić nie lubię. Samo kopytkowanie nie zajmuje dużo czasu.Ale sprzątanie...Eh, namączyło się sporo.Koty powaliła moja robota
