NOWY LOKATOR! Dwie Dziewczyny, Pers i Jamniś. Musia za TM:-(

Miraclle pisze:Witam
Futra tam gdzie duża
U nas też mokro, chwilę temu przeszła ulewa, jak dobrze że zdążyłam przed nią do domu
Życzę z futerkami miłego popołudnia i wieczoru

Dziękujemy, popołudnie było nawet miłe, ale wieczorki mamy jeszcze trudne...

znowu nie mogę spać...
przeglądam zdjęcia...Muszka na kanapie...Muszka na rączkach Dużego....Muszka na spacerku...
ostatnie zdjęcie psinki było zrobione w pierwszym dniu urlopu, na Kamieniu Szczęścia w Sieniawie (podkarpackie)...

na trzeci dzień psinka zgasła...jedyna pociecha dla mnie to, to, że nie musieliśmy podejmować decyzji...
Muszątko odeszło w sposób naturalny...zasnęła jak w każdy wieczór...
No nie, nie mogę się ciągle nakręcać...spróbuję zasnąć...

Witamy w ten deszczowy dzień :1luvu:

Do wszystkiego trzeba czasu :ok:

Witamy deszczowo

Warszawa w deszczu ....
pozdrawiamy cieplutko

zaglądam.............do Was i Kropeczki :ok:

Dobry wieczorek Kochane...
fajnie, że zaglądacie...choć tutaj było mało wesoło...
Luneczka okupuje swój koszyczek...pilnuje, żeby Kropka nie wpakowała do środka swojej szlachetnej...

i nie swój koszyk...pilnuje tak na wszelki wypadek...

Kropcia, od czasu naszego powrotu przesypiała większość dni na krzesłach...

A od dwóch dni kocia mordka zamieszkała w... szafie...

I tak sobie spała w zależności od nastroju...do dzisiaj...
dzisiaj...mamy psa...od popołudnia...rodzina zadbała o nas :oops:

...mały...7 tygodni...leje gdzie stanie...
nijak nie podobny do Owadzika...nie suczka...nie york...całkowite przeciwieństwo...przybyło z życiorysem w stylu:, że sunia nie może karmić, bo zachorowała, że opiekunka wspaniała psiara- nie nadążała z karmieniem czwórki maluchów, że piesek zasługuje na nas, albo odwrotnie...i takie tam...

Kropka z wielkimi oczami wylazła z ciekawości...chyba ta sytuacja ją pobudziła do życia...

Pierwsza przyszła obejrzeć...

Lunka podziwia z wysokości...siedzi na stole...

Kacperek...wlazł do szafy...

a psie niemowlę chce na ręce...

Nie wiem jak to będzie...nie planowałam tak szybko...za bardzo tęsknię za Muszką...
podobnie tęskniłam dwa lata temu za swoim jamnikiem...następny tez miał być kiedyś jamniurek...bardzo szybko była Muszka...teraz jest jamniur...ale też kiedyś będzie yorczek...i wiem, że szybciej niż myślę...
chyba mam mętlik w głowie...za dużo dzisiaj wrażen...
kolejna noc nie przespana...
Dobrej nocki...

będzie dobrze... :lol:

Tak to już jest że każdą stratę trzeba przecierpieć, żeby mogło być lepiej... Nowy piesek w tym momencie niczego nie zmieni, bo to nie twoja decyzja, Ty jeszcze do niej nie dojrzałaś po stracie. Na siłę nic się nie da. Nie zmienia to jednak faktu, iż psinkę można pokochać :wink:

Koty mogą odreagować, mają nowe źródło do obwąchania. Im na pewno to lepiej zrobi, Tobie z biegiem czasu też.
Bliscy zafundowali Wam nowego członka rodziny, na pewno chcieli dobrze :ok:

Można prosić o fotki nowego członka rodziny ? :mrgreen:

Szczęściarz z tego psiaka

Będzie miał wymarzony domek :mrgreen:

A i tobie opieka nad nowym członkiem rodziny dobrze zrobi.Będziesz miała mniej czasu na myslenie.Tez czekam na zdjęcia i trzymam za Was :ok:

No to

za nowego członka rodziny:)

Dzięki Dziewczyny naprawdę Wielkie Dzięki :1luvu:

Napewno nowy lokator będzie miał dobrze...
My kochamy wszystkie stwory, więc tego też nie ominie nasza miłość...
U nas nigdy nie było dłuższej przerwy niż 2-4 tygodnie między odejściem jednego zwierzora a przyjęciem drugiego...
okazja do przygarnięcia zawsze się znajdzie, tego nie brakuje, żal tylko, że tych okazji jest więcej niż domów, które dają schronienie...

Kropeczka odżyła :1luvu:

Ona jest kochana, biega za parówkiem...ogląda go ze wszystkich stron...i obserwuje...chyba i ona zauważyła różnicę w wyglądzie :mrgreen:

Myślę, że byłaby wspaniałą mamą :wink:

To mądra koteczka, choć wyraz jej twarzy mówi co innego :mrgreen:

poprzednia Kropcia była piękna, miała bardzo ładny ryjek, ale z charakterem było odwrotnie...

Lunka nafukała, ale nie ucieka...też jest zainteresowana...

Tylko Gapciu ma go w tylnej części ciała...no może nie do konca...właśnie siedzi i pilnuje swojej miski...

Znowu jak za dawnych czasów gdy był poprzedni jamniś wszystkie kociambery muszą jeść na stole...mały odkurzacz czuwa... :ryk:

Wczoraj.
Mały nie płakał za suką...
Mały wojował...
Mały bawił się...jesteśmy obgryzieni do kości...
Mały nie spał w swoim posłanku...
Mały spał z nami...w naszym łóżku...
Mały zasnął o 2,30...

Dzisiaj.
Mały wstał o 5.10...
Mały ma apetyt...
Mały ma kondycję...
Mały ma humor...
Mały ma wymagania...
CZY JA TO PRZEŻYJĘ??? :mrgreen:

Fotki próbują się robić...mąż łapie okazje...parówek w ciągłym ruchu...a słoneczko pięknie świeci...może coś z tego będzie...