Soserkowi już lepiej, zjada całe porcje i cieszy się ze wszystkiego, jak prawdziwy Soser. Cukier rozszalał mu się nieźle, ale kundel znosi to z godnością.
A ja zdałam sobie bardzo dokładnie sprawę, że siedzimy na tykającej bombie, że jego organizm jest coraz słabszy i coraz trudniej radzi sobie z wszelkimi przeciwnościami.
Tymczasem pewnego pięknego dnia nie domknęłam klatki, odskoczyła być może zapadka... i nagle, będąc w kuchni, usłyszałam dziki rumor z pokoju.
I stało się!!!... Trzy małe tajfunki roznosiły radośnie mieszkanie. Z sufitem włącznie. I zapomnij o złapaniu!...
Bardzo starannie unikały mnie przez kilka dni, tylko czarne smugi śmigały przez mieszkanie z prędkością światła.
Ciocie i wujkowie wykazują daleko idącą pobłażliwość. Chajeczka na szczęście nie wyzwoliła jeszcze w sobie instynktów macierzyńskich i niech tak zostanie.
Pokraś Kardamoś wkrótce nabawi się ciężkiej choroby gardła, jeśli nie przestanie udawać żmii. Szerokość, na jaką potrafi rozedrzeć paszczę, żeby skutecznie nasyczeć sprawia, że można mu obejrzeć nie tylko cały żołądek, ale i wnętrze ogona.
Chyba czuje się zagrożonym w uczuciach dzieckiem, bo na większość dorosłych przybywających do nas kotów reaguje pozytywnie lub obojętnie.
Jedno z tajfuniątek skoczyło na głowę śpiącej Barbarce z okrzykiem:
Chodź się pobawić! No chodź! No chodź! No chodź! No!. Barbarka spokojnie poczekała, aż mały intruz spadnie jej z głowy, po czym spacyfikowała go siłą spojrzenia... Bez wrzasków, bez łapoczynów, ze stoickim spokojem, niczym mistrz Yoda odsunęła wzrokiem małego
scura na bezpieczną (dla siebie) odległość. Widok był cudny.

Wojtuś został starszym-młodszym braciszkiem. Szwenda się wszędzie za maluchami i naprasza:
Weźcie mnie do zabawy, co? No przyjmijcie mnie do drużyny, co? Pokaże wam sztuczki, będzie fajnie zobaczycie...No i został braciszkiem-mamusią.
Tu z Kajem i/lub Tinką (poznaję tylko po dotyku pod ogonkiem...

). Ni na wszystko mówi NI! Jest wyalienowanym indywidualistą i małym dzikunkiem. Z rodzeństwem też niezbyt się trzyma. Za wcześnie wyszedł z klatki, powinnam popracować nad nim jeszcze. Ale stało się i już go za kraty nie zamierzam wpychać. Raczej.
Jaskółki już odleciały, pora ogarnąć wreszcie okna...


I Ni. Za szybą Kastorek-duszek

