Jasdorku - nie sądzę żeby Ufi zmieniła swoje zdanie na temat bycia niedostępną księżniczką

Aczkolwiek, muszę Wam powiedzieć, że uczy się na własnych błędach. Któregoś dnia, przed wyjściem z pracy nie mogliśmy jej znaleźć. Zawsze siedzi albo w garażu, albo w książkach M. Założyliśmy, że musi być w jednym z tych miejsc i pojechaliśmy do pracy. A ta bidula była gdzieś na zewnątrz

Dzień był zimny, więc pupa zmarzła

Od tej pory, jak M rano ją woła - przychodzi do domu po 15 minutach.
Muńka strasznie szkoda. Gdyby od razu dostał właściwe leki, zaopatrzono mu łapkę i nie wyekspediowano w zimną noc, może byłby dziś z nami. Pierwsza pani wet powiedziała, że jest jest chroniony i nie można go trzymać w domu. Miała rację, ale przecież, skoro jest chroniony nie można go skazywać na pewną śmierć

I to w dodatku w męczarniach.
Funia ma grzybicę. Ale nie jest ciężkim przypadkiem, trzeba ją tylko systematycznie kąpać w środkach antygrzybowych. Mieliśmy już Grzybinkę, która była równo pokryta skorupą z grzyba - kąpaliśmy się codziennie przez jakieś półtora miesiąca. Mam nadzieję, że z Funią będzie trochę krócej. Ale naczytałam się na forum wątków o grzybach i wpadłam w lekką paranoję. Odkażam wszystko różnymi środkami, w tym alkoholem. Trochę się obawiam, ze Funia, która zostaje w tych alkoholowych oparach, zacznie śpiewać jakieś pijackie pieśni
Cypis jest śmieszny. Smaruję mu plecki witaminą A. Sprawdza się super. Jeżu podczas smarowania nie odzywa się ani słowem. A jak go puszczam i wpada w sianko, fuka bardzo groźnie i strasznie się awanturuje
