zazwyczaj to faceci chca oddac do adopcji tymczasa i ani mysla by sami je mogli zaadoptowac, podczas gdy kobieta miota sie miedzy glosem serca "no co ty, bierz, adoptuj tego kotka, gdzie mu lepiej bedzie niz u was? Poza tym on pokochal was juz, zna was... a wy znacie jego i kochacie... skrzywdzicie go tylko ta adopcja"... a glosem rozsadku: "daj spokoj, wiedzialas od poczatku, ze to TYLKO tymczas, ze pojdzie do adopcji. Jak tak z kazdym zwierzakiem bedziesz postepowac to wkrotce z torbami pojdziesz, cale zoo bedziesz miala"...
a tu na miau coraz czesciej okazuje sie, ze mimo wahan kobiety ich mezowie/partnezy zyciowi czyli tzw przez miauowiczow TŻ-ci (od Towazysz Zyciowy bez wzgledu na to czy formalny czy nieformalny) podejmuja te ostateczna decyzje o adopcji, o tym, ze tymczas zostaje rezydentem

ale mowiac szczerze, cos czulam, ze malenka zostanie u was

No bo przeciez jak mozna niszczyc taka milosc, jaka jest miedzy nia a Teodorem? Nie mamy prawa tego robic

Tak wiec gratuluje kotuni naprawde zajefajnego domku
