Rano wyjęłam z altanki pustą klatkę-łapkę. albo wystraszyliśmy kociaka robiąc małe przemeblowanie, żeby tę klatkę tam wstawić, albo po prostu nie kręci go jedzenie saszetkowe (jak w niego rzucałam wczoraj wieczorem, nie reagował w ogóle).
No, ale jakby się nawet złapał, to co ja z tym kotem zrobię?

Może to lepiej, że nie chce wejść do klatki...
Akcja "kokosowe lody" opóźnia się. Wczoraj rozmawiałam z żoną karmiciela i już wiem, że zniknęły dwie kotki, które mamy łapać, ponadto okazało się, że transportu jednak nie będzie, bo to pani miała wozić koty do Koterii, ale się źle czuje i nie jeździ

A najlepiej jakbym łapała sama, bez ich udziału, żeby się koty nie obraziły. Umówiłam się wstępnie na przyszły tydzień no i szukam pomocy transportowej
