Haniu dziękuję za wstawienie zdjęć, ja tylko do delikatności Hani "brak współpracy, będzie ciężko" dodam:
1. Osoba nadużywająca alkoholu, będąca karmicielką główną kotów, zdaje się ma objawy zbieractwa, momentami cieszy się z pomocy a za chwilę szarpie nam kontener z kotem, by go wypuścić;
2. Pani normalna, która obiecała pomagać, chociażby w ujażmianu pani alkoholiczki, zwyczajnie umawia się i nie ma jej w domu;
3. Praktycznie nasze łapanie polega na odwracaniu uwagi alkoholiczki i jedna z nas pilnuje już złapanego kota i jej, a druga łapie;
4. Po złapaniu kompletu zwyczajnie uciekłyśmy, by dalej się nie narażać na wypuszczenie złapania kotów, bo za każdym razem jest okrzyk "tylko nie ten" i krzyk i płacz;
5. Ja straciłam cierpliwość i zaczęłam się wydzierać razem z pania alkoholiczką, że ma iść do sobie, albo płacić za sterylki, rachunek jej prześlę, bo zaczęła że mamy sobie iść ona sama będzie je sterylizować;
6. Osoba, która się zainteresowała i zna alkoholiczkę prowadziła dialog
Alkoholiczka" Madziu dobrze robią, dobrze?"
Madzia "Tak potopią i spokuj będzie"
I wyobraźcie sobie co było dalej

tak to wygląda, więc Haniu napisałaś bardzo delikatnie a i ja wszystkiego jeszcze nie dopowiem ...
Nie poddamy się tak łatwo, bo jak pozostawimy te koty, to będzie jedna wielka kocia umieralnia

kto wykarmi tyle kotów + zima + choroby.
Jedyne o co ja osobiście proszę, to w czwartek mam o 17 w przedszkolu zebranie, Hania tego dnia zostanie tam sama, a trzeba złapać dwa koty na cięcie na piątek, proszę o wsparcie, tylko tego jednego dnia

Hania nie może iść tam sama, bo jeśli nie będzie owej pani, co to niby chce pomagać, ale ciągle jej nie ma, to nie będzie miał kto pilnować złapanego kota i tej furiatki

Hania sama nic nie zrobi... dodam, że osoba ta krzyczy i robi zamieszanie, ale nie jest agresywna do nas, czy do kotów

inaczej piątkowe dwa nam się przesuną, a trzeba to wszystko jak najszybciej załatwić...
Tak na kropkę nad "i" dodam, że i ja byłam opatrywana przez panią wet, bo pogryzł mnie kot, alkoholiczka zamiast wrzucić go w kontener wrzuciła mi go na ręce
Jest wesoło jednym słowem ... choć jak dobiegłyśmy z Hanią do lecznicy upocone ci wściekłe rąbnęłyśmy tam śmiechem na pół poczekalni

taki chyba odstres nam przyszedł
