Lilka Mrau pisze:A ja Złosiowi obcinałam pazurki na śpiocha, zazwyczaj w połowie sie budził, ale jakoś docieraliśmy do mety bez zadrapan i innych urazow...Ale ja narazie boje sie mu obcinac sama wiec obcinam pooowoli ostroznie i jak sie dowiedzialam zostawiam mu ciut za dlugie
Z Malagą się tak nie da, on automatycznie otwiera oczy, kiedy naciskam mu poduszki, żeby pokazał pazurki i następuje ucieczka. Poza tym Złoś jest jeszcze malutki, to kuleczka taka, co innego utrzymać w ryzach szamotające się cztery kilo kota.

Poza tym fakt aktem trzeba te pazury obcinać ostrożnie, mnie już się raz z pośpiechu zdarzyło naciąć w pazurze ten nerw i była mała panika i posypywanie mąką, bo ta krew nie chciała skrzepnąć.
jozefina1970 pisze:Witaj Malagito

Witamy nowego gościa.
Witam się dopiero teraz, bo cały ranek miałam zagoniony. Co do Twojego pytania,
Wygo, Malagiś jak zwykle spał smacznie i do późna.

Za to ja obudziłam się koło szóstej rano, otworzyłam oczy, ale kiedy popatrzyłam na fotel - Malagi tam nie było. Popatrzyłam na miskę zostawioną na noc - nieruszona, a zawsze ją do rana opróżniał. No kot mi zniknął.

Oczywiście nie pomyślałam o tym, żeby zajrzeć do rodziców czy tam nie śpi, nie - ja przyjęłam najczarniejszy scenariusz, że ktoś go zamknął w którejś szafie/półce i biedny tam koczuje i czeka na uwolnienie... Rozbudziłam się całkiem, zaczęłam poszukiwania, ale nigdzie go nie było, na kicianie nie odpowiadał. W końcu weszłam do pokoju rodziców i co? Oczywiście kochany kotek łypał na mnie zaspanymi oczkami z parapetu i zastanawiał się, po jaką cholerę go tak wczas budzę.
No cóż, krótko mówiąc - bywam rano nieprzytomna...
