Kosmatą wiewiórką z kitą i w dziurawym trampku nie jest; i nie wystaje o piątej pod jabłonią przy szosie i nie sprzedaje kapeluszy z piórami, to pewne. Nie jest duża i nie ma brata ani siostry. I nigdy nie puka do drzwi - tylko staje pod nimi i się drze. Tak...Taki kotek. Jest tu, popatrz, to on - śpiący na fotelu mały kot, długi i wchodzący w okres makaronika, kiedy tułów goni duże uszy. Tri w białej masce, na imię jej Zołi. I właśnie mruczy przez sen.
Co my tam możemy widzieć, co jej się właśnie śni; może pluszowy smok, który zjada niegrzeczne kotki (to ona - wciągnięta na listę), może Złote Miasto Troją zwane albo kapelusze z piórami (które że niby sprzedaje pod jabłonią o piątej we mgle). Wiemy co jej się nie śni: inny dom - tu, w tym naszym dobrze jej z kocim wujkiem Krzywym i w pokoju, w którym późno gasną światła. Tańcząc w zupełnej beztrosce nie wie, że to miejsce to tylko przystanek w podrózy do tego właściwego domu...
Wzięłyśmy ją na tymczas ze schroniska w Katowicach - była mała i dzika, a z czasem w miarę rośnięcia - gdyby została w schronisku, stała by się tylko większa i jeszcze bardziej dzika. Trzeba było zawczasu tę zołzę oswoić - domu i na kanapie. 10 lipca wróciłyśmy z małą do domu i jest z nami do teraz, tymczasowo oczywiście. Minęło wiele dni, Zołi przestała być zołzą i stała się miłym kotkiem.

Czasami 'pewnego dnia w pewnym pokoju'...
...śmiga cała radosna; zamienia się w jeden potężny uśmiech, który odebrał uwagę całemu kotu - jest tylko on: uśmiech bez kota. Radosna taka, fika i naskakuje na poduszki i sztuczną myszę. W przypływie nagłej energii po momencie odpoczynki budzi się i z szaleństwem w oczach torturuje kanapę i - bawiąc w szalone JestemTuTamTu - z warkotem i futrzanym jeżem na grzbiecie okrąża pokoj z prędkością dostateczną, by ludź potrząsnął głową i pomyślał 'jejku, kotku...'.
Na ogół w ciagu dnia jest jednak raczej spokojniejsza (tylko trochę). Wtedy wariackiego, wręcz 'morderczego' szału jak tego 'pewnego dnia w pewnym pokoju' nie ma, nie mniej szał jest. Wkońcu kocię, tak? No. To się bawi to kocię wariacko: i goni się takie - o, niewidzialne dla człowieków pluszowe smoki i gra z nimi w łapki. Wyobraźnia małego kotka, tak tak. Kreatywna, zawsze coś wymyśli. Co? - o tym się jej domek przekona sam, jeśli ją zabierze do siebie na zawsze.

'Krótka historia krzesła'
'...wchodzisz do pokoju, a tam stoi krzesło. Takie - o - kręci się, duże jest, czarne, ustawione oparciem do ciebie. Podchodzisz i...tak tak, dotykasz tego oparcia, przytrzymujesz je ręką i odwracasz. A tam...Kot! nie! dwa koty! Małe futrzate i duże uszate zawiązani łapami niemalże w kokardkę, wtuleni, mruczący. Misz-masz uszu i łat. Małe uśmiechnięte nadstawia do uszko do dużego uszatego z prośbą 'wuuujek, wuuujek...', i wujek Krzywy myje uszko. I drugie też. I nosek i łapkę też. Małe podgłośnia mruk. Mija tak kilka minut, po chwili Zołi i Krzywy zasypiają i śpią tak długo, razem zaplątani. A kiedy nagle obudzisz małego kota i zabierasz od wujka, krzyczy on cicho 'wuuujek! chcę do wuuujka'. Więc wraca do wujka, a wujek co? Ano uszko myje....'
TAK. Zołi kocha koty. Dziś na popołudniową drzemkę zaszyła się w szafie z Thają. Przed Josiem się popisuje i w piłkę się zamienia. Wujek Krzywy jest jednak bezkonkurencyjny, naprawdę go lubi.

Co z ludziami? Luuubi ich, fajni są. Mniej fajni, niż koty, ale i dla nich miejsce w sercu jest. Jeszcze sama nie przychodzi na kolana, ale mruczy dla człowieka całą sobą. Kochany kot. Łapki w kwiatki coraz częściej rozkładają się w powietrzu, kiedy - niby słońce - pojawia się ludź albo słychać jego głos. 'Owieczki' w czoło i do ręki też wkraczają stopniowo w stały harmonogram. Wciąż zwiewa, tak, wciąż nie śpi w łóżku, tak, nie wyskakuje z mrukiem 'dzień dobry' po przebudzeniu (o tej niby piątej, kiedy powinna iść sprzedawać te kapelusze), tak - ale co tam: Zołi, kotek, kto cię tam nie polubi, fajny kotek jesteś.
I ten fajny kotek może być, Domku, Twój!
Masz kota i szukasz mu siostry?
Jest tu, zapraszamy.
Ma około 4,5 miesięcy, jest zaszczepiona, odrobaczona. Przebywa u nas w domu tymczasowym, na Śląsku.
Warunki adopcji:
- kot, koty. Zołi absolutnie nie nadaje się na jedynaczkę.
- dom niewychodzący
- zabezpieczenie okien, balkonu przed wypadnięciem
- podpisanie umowy adopcyjnej i sterylizacja w przyszłości
- wizyta przedadopcyjna
Kontakt: basiatwince@wp.pl lub na PW

Domu szuka również kolega Zołi, Joszko: viewtopic.php?f=13&t=139826 Gdyby ktoś starszego kota szukał...