Ja mieszkam na wsi z wyboru...coraz więcej samochodów juz jeździ-nowe domy się budują.Swoich kotów nie wypuszczam z takiego powodu min.. ,ze maja białaczkę.Wczesniej wychodziły na dwór i zaden mi nie wpadł pod samochów,bo pilnowałam ..wychodziły pod nadzorem...Jednak raz mi kota ukradziono na moich oczach..podjechał samochód i zwinał mi kota na oczach całej rodziny

nie udało się spisac numerów ,bo za szybko odjechał...Ktos polował na naszego kota od dawna...bo był długowłosy i piekny-taka "ciapa"...Przezylismy szok
Drugi przypadek był straszny...Miałam kota po wypadku uratowanego ze wsi...wychodził siku na dwór,lezał sobie na naszym podwórku i NIGDY z niego nie wychodził.Był po 2 operacjach kręgosłupa(został pobity,bo sikał w kwiatki u ludzi)

Kot wymagał podawania silnych zastrzyków,bez nich nie mógł chodzic.Pewnego dnia poproszono mnie o oddanie tego kota do DS do obory.Ne zgodziłam się i zproponowałam znalezienie kota tej rodzinie...Nigdy juz Całuska nie zobaczyłam..Pamiętam jakie swieta mielismy okropne,wszyscy chodzili od21 grudnia i szukalismy go po krzakach/rowach/płotach...Chodzilismy z naszymi psami,bo one bardzo się kochały.NIC,ZERO.Nie mogłam spac,jesc,bo myslałam,że jak dostał znowu niedowładu łapek to gdzies lezy i czeka ,az go znajdę....Znaleźlismy go dwa lata póxniej z tyłu naszej posesji schowanego pod sterta smieci z odrabana głową.

Nigdy nie wypuszcze swojego kota,nie oddam do domu wychodzacego znalezionych tymczasów chocby mi "dupe miodem smarowali"...ale jesli znajde dom niewychodzacy ,zabezpieczony i będe mogła od czasu do czasu luknac to oddam ...