Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek tak źle się czuła, naprawdę.
Przed chwilą dzwonił dentysta!


W życiu mi się to nie przytrafiło. Cóż za cudowny człowiek!

OKI, miałaś szczęście. Znajoma trafiła do chirurga z zapaleniem w środku nocy, umierała, lekarz zęba wyrwał, chlusnęła ropa (dosłownie, opowiadali nam o tym i ona i ten chirurg), dziewczyna dostała wstrząsu, ledwo ją odratowano.
Ja zamierzam się pozbyć cholerstwa, by nie dopuszczać do zapaleń. Są różne sytuacje w życiu, czasami człowiek jest za granicą (dostałam raz zapalenia w Niemczech, na szczęście przed wyjazdem), nie zawsze można trafić na ostry dyżur. (Już nie wspomnę, że w Jeleniej NIE MA POGOTOWIA STOMATOLOGICZNEGO).
Gdy wrócę na dłużej do domu, zaopatrzę się w zdjęcia kolejnych korzeni i pozbędę się dziadostwa. Wolę się męczyć tydzień czy dwa z bólem przerastającym skalę


Ja jestem dosyć wytrzymała. Taki bólowy długodystansowiec. Relaks, oddechy, wyobraźnia, spokój, serial, książka - i daję radę. Ale gdy nie znam źródła, nie mam leków - panikuję i skupiam się na bólu.
Teraz mój lek znów puszcza, ale nie wezmę kolejnego. Jedziemy na wycieczkę, zamierzam kupić sobie kolczyki, skupić się na czymś innym.
Na rwanie kolejnych ósemek jestem zdecydowana, bo wtedy nie będę się bać cholernego zapalenia.