OKI, odpowiedź jest grzeczna, ale przecież niepozbawiona dawki jadu.

Wiesz, ja podobno potrafię ukąsić bez śladu, ale Ty jesteś za dobra kobieta, żeby zauważyć.

Za troskę dziękuję "wraz z rodzicami", kot ma się dobrze, więc widać ile były warte brednie o uśpieniu/dręczeniu, no i jestem pewna, że moja radość jest jej radością.

A przemilczane widać nie zasługiwało na odpowiedź.
Carreras, myślę, że masz rację co do przekonania pani o słuszności jej działań. Pomyślałam jeszcze o jednym. Pani ma fantastyczną rodzinę, wręcz modelową. Udane małżeństwo, świetne dzieciaki, cudni rodzice, wnusio maleńki. Pani zawsze chwali się nimi wszystkimi ogromnie i ja nawet lubię słuchać, bo to miło widzieć taką wielką, szczęśliwą rodzinę. Tyle, że nagle najstarszy syn zachorował na SM. Wiadomo jaka to trauma, jaki lęk. Być może ona po prostu nie może zaakceptować, że z równym zaangażowaniem z jakim ona troszczy się o syna, ktoś inny troszczy się o... kotka. Nie wiem. W każdym razie nie będę w sobie nosić gniewu i urazy, bo tylko mnie to zatruje.
Dziewczyny, bardzo Wam wszystkim dziękuję za dobre słowo. Od razu mi lepiej.

A teraz piszcie o swoich słodziakach. Co u nich?
P.S. Za jakiś czas usunę posty na ten temat, żeby nie zapychać wątku takimi sprawami.