alab108 pisze:Ma zaplanowane łapanki kotów wolnożyjących i ich sterylizacje, karmienie wysterylizowanych i ogółną pomoc w razie potrzeby, np. zawiezienie kota chorego do weta

Z reguły nie jestem aż tak prozaiczna, ale bądź uprzejma zauważyć, że na to wszystko potrzebne są pieniądze. Przepraszam, że to napiszę, ale Lidka sama stwierdziła, że pieniędzy nie ma. Może pozyskać pieniądze od gminy, może też od darczyńców.
1. Pieniądze od gminy - trzeba o nie zawalczyć. Wiadomo, że przeznaczono pewną pulę na zwalczanie bezdomności zwierząt. Do zawalczenia o pieniądze niezbędne są faktury na wykonane zabiegi, leczenie oraz karmę i lekarstwa. Tylko one udowodnią faktycznie poniesione koszty. Lidka albo nie ma przy sobie dowodu osobistego z PESELem, albo przypuszcza, że potrzebny będzie NIP. Zdobycie NIPu to żaden problem, podadzą Jej w miejscowym Urzędzie Skarbowym. Co do numeru PESEL, to Lidka jeździ na rowerze, więc zawsze powinna mieć dowód osobisty przy sobie (zgodnie z przepisami, jeżeli Lidka porusza się po drogach publicznych, ma obowiązek posiadać przy sobie dowód tożsamości). A jeżeli nie uznaje tego za stosowne, to wystarczy spisać numer i wrzucić (ewentualnie razem z NIPem, jeżeli byłby niezbędny do wystawienia faktury) do kieszeni/portmonetki/saszetki na rowerze i niech on tam sobie leży.
2. Pieniądze od darczyńców - z tym jest problem, bo z darczyńcami trzeba się rozliczać, i to tak, jak ONI sobie życzą. Nie można ich zrażać do siebie, bo na tym cierpią przede wszystkim koty. Wyobrażam sobie, że gdybym musiała skorzystać z pomocy, samo poczucie obowiązku nakazywałoby mi rozliczyć się co do grosza i nie kręcić nosem na formę tego rozliczenia.