Na dobranoc ciąg dalszy opowieści o krówkach i pingwinkach w moim życiu:

Przeuroczy Wąsik, kociak ok-4 miesięczny pojawił się na mojej działce w chłodny październikowy dzień, trzy lat temu. Był bardzo głodny. Jedzonko, które dostał spałaszował w takim tempie, że nie zdążyłam pomyśleć o dokładce, a już trzeba było ją nakładać. Po posiłku kocio dał się wygłaskać.Główka, grzbiecik, brzuszek...Tak robią tylko koty zżyte z człowiekiem...Hm, czyżby kolejna ofiara "dobrego człowieka" kochającego tylko malutkie kotki.?.... starszym trzeba przecież zwrócić wolność...wszak koteczki mogą przynieść dzieci a od kocurów śmierdzi...Być może, nie znam jego losów sprzed mojej działki.
Śliczny, kochany, miziasty, zapatrzony w człowieka, nie wpuszczany do grupy kotów, goniony od miseczek i z działki. Czekał na mnie w krzakach, tak jak kiedyś Maciuś. Serce mi pękało, bo nie mogłam wziąć go do domu a widziałam, że bez niego może nie przeżyć zimy. Był taki nieporadny

. Codziennie szłam na działkę bojąc się tego co tam zastanę i czekając na cud....I cud się stał.
Koteczka poznała też moja siostra, mająca działkę obok mojej. Kiedy nie przychodziła dzwoniła z pytaniem o naszego miziula. Aż któregoś dnia zadzwoniła mówiąc: Wąsik ma dom.

Okazało się,że przekonała w końcu swojego męża a mojego szwagra do kota w domu. Umówiłyśmy się na następny dzień. Wzięłam kontenerek, jedzonko...przyszłam na działkę i do karmienia przyszły wszystkie koty poza farciarzem

. Co robić? Obeszłyśmy działki a chyba ze cztery razy(a jest to dość rozległy teren), kiciałyśmy i nic. Dom czeka a kota nie ma.

Miałyśmy iść już do domu, ale postanowiłyśmy sprawdzić jeszcze raz alejkę, już przeglądaną. Idziemy a tu z altanki starszego pana wychodzi rozziewany kocurek. Skorzystał z możliwości przespania się w cieple. Na nasz widok podniósł radośnie ogonek i przybiegł, pokonując siatkę z taką gracją,że niejeden kotuś mógłby mu pozazdrościć

Po chwili był już w kontenerku i odbywał swoja najpiękniejszą podróż...do domu swojej dużej.
Dzisiaj Wąsek to spokojny,grzeczny, ważący ok.7 kg najszczęśliwszy kot pod słońcem. Mieszka z rozrywkowym Kasjuszem, kotem mojego siostrzeńca, który nie chcąc narażać go na ciągłe przeprowadzki poprosił swoich rodziców o przyjęcie pod ich dach jeszcze jednego kota. I o dziwo mój szwagier się zgodził i wierzcie lub nie, ale są to "najmądrzejsze koty na świecie"

.
Miłych snów
