kotkins pisze:
Amelia mogłaby wychodzić.
Gdyby nie była: biała, maleńka, puchata i zaczepna wobec wszystkiego co się rusza.
Ma w głowie wychodzenie.
Dałaby radę.Gdyby tylko mogla zostać np.Bolusiem Aniady.
W swoim -obecnie cudnie miekkim, puchatym i biało-ecru (szarym od spodu!) futerku wychodzić ABSOLUTNIE nie może.
Wiecie...ze względu na nią mam czasem okrutny pomył kupinia żywej myszki i podarowania jej.Nie, nie zrobię tego.Żal mi myszki.
Amka byłaby przeszczęśliwa.
I nie, nie hodowałaby jej w terrarium...
CDN
Miałam myszki w klatce. I miałam kocurka Torila, który był zaprzyjaźniony z myszką. Jedną. Kładł się koło klatki, mauknął i myszka przychodziła do niego. Siadała po swojej stronie i tak sobie siedzie, myszka się myła, jadła a Toril się patrzył. Długo to trwała. A po śmierci myszki Toril za nią tęsknił

Pukał w klatkę i czekał. Nawet próbował otwierać. Ale był, nazwijmy to leworęczny. A zamknięcie klatki było w drugą stronę. Ale wiedział co i jak, tylko łapką nie ta. Drugą by zahaczył i otworzył
Reszta kotów polowała na wystające z klatki ogonki
Ale myszka pomogła w socjalizacji Torila. Kot długo mieszkał pod łóżkiem, znajdorek uliczny w Gdańsku, dt u Bettysolo w Katowicach. Klatka z myszkami stała w korytarzy naprzeciw wejścia do pokoju Torila. Z pod łóżka mógł obserwować. A każdy zna kocią ciekawość. Zaczął podchodzić do klatki. A później klatka długo stała na łóżku, co zmuszało Torila do wchodzenia tam jeśli chciał patrzeć na myszki

A każdy zna kocią ciekawość.....polecam myszki. A dwa lata temu mój TZ, który jeszcze nie był jeszcze z nami jak Toril miał myszkę, ale znał opowieść, kupił kotkom na zajączka dwie myszki

Tylko myślał że pozwolę je wypuścić by kotki miały zabawę....bez komentarzy proszę
