A teraz trochę o mnie... Persidła to nie były pierwsze kociste, które się przewinęły przez nasz "pokoik tymczasowy," ale pierwsze kociste, które się tam pojawiły w 100% z wyboru. Ok, przytaszczyłam kiedyś kociaki z kk, byłam DT i TDT dla jednej z fundacji ze trzy razy, przywiozłam z Łodzi Rudą, bo nie było dla niej miejsca, a ja "mogłam" przy okazji ją zabrać....
Ale persiste to zupełnie inna historia - dlatego są to dla mnie koty szczególne....
A teraz trochę o Yamarze. Yamara miała persy, ponoć podobne
(no nie wiem, widziałam zdjęcia Jej rudziszka z wystawy, jak dla mnie podobieństwo ogranicza się do tego, że to kot i to kot
, ale niech będzie, że podobny
). Mieszkały u niej kilkanaście lat - mnie Jej wiedza, doświadczenie i podejście do zwierzaków przysłowiowo "wbiły w fotel"
(a tak przy okzaji: był ktoś na wizycie przedadopcyjnej trwającej 4,5 godz. czy jakiś rekord pobiłam
? a jeśli pobiłam, to jaka jest nagroda
?). Wierzę, że dokonałam dobrego wyboru. A że przy okazji mam 500 wątpliwości na minutę i boję się jak cholera? to chyba normalne - dlatego proszę Yamaro o info na maila raz na jakiś czas i się pewnie jeszcze wproszę kiedyś na kawę....
A teraz o chłopakach.
Co widziałam na poadopcyjnej - czarnego Mopa, pana i władcę domu, zasypiającego na kolanach Yamary z brzucholem do góry.... Co mnie martwi - to to, że z Figo dominator wylazł. No, o Rudego się martwię....
Rudego Gremlina długo nie widziałam: się schował i długo nie wyłaził - Rudy potrzebuje więcej czasu... Ale Yamara akceptuje to, a jednocześnie nie "umacnia negatywnych zachowań" - czyli będzie dobrze... Kiedy Rudy czuje się zagrożony/niepewny/zestresowany - szuka starszego brata, znajduje w nim oparcie, więc nie żałuję decyzji o oddaniu ich razem. Choć nie była to łatwa decyzja, było wiele "za i przeciw".
Jednego tylko w zachowaniu Rudego nie rozumiem. Rudy zamilkł, skrzekacz się przestał oddzywać

Wydaje mi się, że to wróci z czasem, kiedy się w pełni zaklimatyzuje... ale widok "cichego Gremlina" mnie zdziwił....
Teraz muszę jeszcze tylko przekazać poperską wyprawkę bardziej potrzebującym. Kilksa okołokocich spraw jeszcze doprowadzić do końca, a potem - koty do "babci" i mam WAKACJE
