
Marcel ma fajne, gęste, mocne futro - lubi zresztą takie mocne, intensywne głaskanie. Wtedy prawie natychmiast zaczyna mruczeć.
Micia jest niesłychanie jedwabista w dotyku, ją trzeba dla odmiany głaskać dość delikatnie. Najchętniej po kuperku lub pod brodą, wtedy ślicznie bodzie i zaczyna ugniatać. To jeden z niewielu znanych mi kotów, któremu na poziom oswojenia znakomicie zrobiło wypuszczenie z klatki

Pingwinka za to ma futro dość szorstkie, choć przy tym pięknie błyszczące. Ale sporo w tym martwych włosów, a mocne wygłaskanie okolic ogona spowodowało natychmiastowe wypadnięcie martwej sierści i kot zmienił się nieco w dotyku

A Cegiełka na kolanach ślicznie mruczy, a jednocześnie tylko kombinuje jakby tu prysnąć
