turkusowa, właśnie w tym problem, że koty są dalej ode mnie, ja nie jestem w stanie tam zaglądać, nie znam właścieli tej działki. może powiedzieli żeby nie dokarmiać kotów, bo nie chce żeby ktoś się do nich mieszał. bo przecież zostawiają im karmę i jest woda nalana... a przynajmniej była jak byłam robić zdjęcia wtedy. dlatego podałam numer do Gosi, sąsiadki tej babki, która mnie poprosiła o pomoc dla tych kotów, bo ja nie jestem w stanie nic zdziałać nie mając ich na miejscu. jak chodziło o wolno żyjące koty ode mnie to brałam je na sterylki bez problemu. a tutaj nie wiadomo jak to ma wyglądać...
agusialublin, super, że się odezwałaś ! niedawno właśnie przeglądałam zdjęcia Pysia i zastanawiałam się do kogo trafił. Wcześniej nie miał chyba jakiegoś specjalnego imienia, u mnie roboczo był Białaskiem

To kiciuś właśnie ode mnie z działek:) Miałam go nawet przez jakiś czas na tymczasie. Pamiętam jak go przyniosłam i `prałam` go z mamą. Nosek miał czarniutki jak węgielek od tego brudu:) Bardzo się cieszę, że trafił do takiego wspaniałego domku ! Dziękuję, że się nim zaopiekowaliście.

Odezwij się do mnie na GG 9100092. Poszukam tych zdjęć, a mam na pewno, bo niedawno je odnalazłam na komputerze, to Wam wyślę:)